poniedziałek, 27 kwietnia 2020

164. Nexus


Autor: Lindsay Cummings, Sasha Alsberg
Tytuł: Nexus
Seria: Androma (cz.2)
Kategoria: Fantastyka, Science fiction
Wydawnictwo: We need YA!

Po ucieczce z Arcadiusa Androma wraz z Dexem i Lorem ukrywają się w trudnodostępnych miejscach Galaktyki Mirabel. Nie mają planu co do kolejnych działań. Wiedzą, że muszą uratować resztę załogi, która jest pod wpływem Królowej Nor. Niespodziewanie odkrywają sojusznika w swojej sprawie, który ogłasza siebie przywódcą odpornych na kontrolę umysłu. Jednak prawda na temat finału działań Królowej okazuje się jeszcze bardziej niebezpieczna i zagraża całej Galaktyce. Andi wraz z towarzyszami muszą się temu zmierzyć.   

Poprzednia część tej serii okazała się dla mnie nudna. Miałam więc nadzieje, że autorki choć trochę przyłożą się i stworzą więcej wątków przygodowych. “Androma “przeznaczona jest głównie dla nastolatków, ale i oni czytając fantastykę, oczekują akcji a nie użalania się. Już we wstępie mogę stwierdzić, że “Nexus” jest lepszy, ale nie idealny. 

Zdecydowanie największą zmianą, porównując do poprzedniej części, jest akcja fabuły. A jak na ironię to “Nexus” ma mniej stron.  Androma i Dex naprawdę podróżują po galaktyce, a przy tym robią więcej niż siedzenie i gadanie. Faktem jest, że działania nie były jakoś specjalnie wymyślne. Nie czułam też wielkich emocji, które towarzyszą mi zazwyczaj podczas czytania opisu walk, czy czynność podjętych w finiszu książki. Jednak dodanie jakichkolwiek działań uznaję już za duży plus, bo nie wynudziła się tak jak w “Zenithcie”. Miałam jednak wrażenie, że autorki, aby polepszyć wątki głównych bohaterów, postanowiły mniej skupić się na postępowaniu głównej antagonistki i jej świty. A dla mnie był to największy plus poprzedniej części. Tutaj natomiast mało wnosiły do historii i gdyby nie zakończenie to mogłyby być dla mnie tłem, o którym dowiadujemy się przez rozmowę innych lub telewizję. Decyzji samej władczyni można policzyć na palcach jednej ręki i to w dodatku wcześniej wymyślonych przez inne osoby. Nie ukrywam, że rozczarowałam się co do poprowadzenia tego wątku. Samo zakończenie również było słabe. Autorki postanowiły zastosować schematy z innych młodzieżówek, które według mnie się nie sprawdziły. Jak na niebezpiecznych najemników przystało, chciałam raczej samolubnych decyzji, a nie ratowania świata.  Poza tym wyszło ono zbyt pozytywnie dla bohaterów. Oczekiwałam raczej większego rozlewu krwi. 

Dawno nie denerwowały mnie postacie występujące tak bardzo, jak w “Nexusie”. Androma ani razu nie myślała przed podjęciem decyzji, przez co było więcej szkody niż pożytku. Miała ona być silną postacią kobiecą, która umie zarządzać zespołem. A ja miałam za to wrażenie, że to nią powinien ktoś zarządzać. Natomiast Dex stał się ciepłą kluchą, myślącą jedynie o miłości do bohaterki. Całkowite przeciwieństwo postaci, która we wspomnieniach innych była imprezową duszą i żartownisiem. Szkoda, że bohater został w ten sposób przedstawiony, bo tej serii brakuje zabawnej osoby.  

Podczas czytania “Nexusa” cały czas miałam wrażenie, że autorki do stworzenia tej serii bardzo zainspirowały się “Szklanym tronem” Sarah J. Maas i “Intruzem” Stephenie Meyer.  I w stosunku do pierwszej książki we wrażeniach nie jestem jedyna. Swoją drogą wystarczy spojrzeć na okładkę i wniosek sam się nasuwa. Natomiast nowa rasa bardzo przypomina mi obcych z “Intruza”. Miałam wręcz wrażenie, że do tego elementu panie Alsberg i Cummings nie stworzyły nic swojego.  I o ile przez większość książki mi to nie przeszkadzało, tak pod koniec, gdy wszystkie działania się kulminowały, czułam pewien niesmak. I w całej tej serii najoryginalniejszym punktem stała się sama Galaktyka. Nie została zmieniona zbytnio w stosunku do “Zenithu”, co bardzo mnie cieszy. Jest ona najlepszym elementem, który szczerze mnie interesował.  

Bardzo rzadko się zdarza, że druga część serii jest lepsza niż pierwsza. “Androma” jest jednak takim cyklem, gdzie do czegoś takiego doszło. W “Nexusie” dzieje się zdecydowanie więcej, a poza tym bohaterowie przestali się nad sobą użalać. Aczkolwiek nie jest to książka idealna. Bohaterowie wkurzają jeszcze bardziej a wątki, które lubiłam w poprzedniej części, zostały spłaszczone. Więc jeśli podobał wam się “Zenith” to jak najbardziej zachęcam was do przeczytania. Mam jednak wrażenie, że jest to tak samo, jak jej poprzedniczka, książka na jeden raz i to podczas nudy.  

Moja ocena: 5/10

1 komentarz:

  1. Kilka dni temu skończyłam ja czytac. Ja akurat "Zenithem" byłam zachwycona, ale czytałam kilka negatywnych opinii. Zgadzam się, że "Nexus" był lepszy, bo więcej się działo i nie było za duzo zbytniego przedłużana. Jeżeli chodzi o bohaterów to w ogóle mnie oni nie irytowali. Bardzo ich polubiłam. Nie porównałabym też serii do "Szklanego trony" czy "Intruza", bardziej przypominała mi ona "Sagę księżycową" i "Naznaczonych śmiercią". Nie wiem, czy je czytałaś. Mam zupełnie inne odczucia co do obu tomów. Niedługo pojawi się recenzja "Nexusa", więc serdecznie już teraz Cię na nią zapraszam. Szczerze mówiąc, czuję się strasznie dziwnie, bo tak się ta seria zachwycam, a inni ja krytykują :D No ale o gustach się nie dyskutuje!

    Pozdrawiam,
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń