piątek, 21 października 2016

5 powodów dlaczego ... nie lubimy czytać lektur

Lektury są dla wielu uczniów totalną katorgą. I nawet dla miłośników książek czytanie ich nie jest czymś, co robią z wielką ochotą. Sama zaczęłam czytać lektury dopiero w liceum do matury. Wcześniej uciekałam od nich jak od ognia. Przedstawię dzisiaj 5 powodów dlaczego są one dla nas takie straszne.



 1. Nie lubimy bo są przymusowe. 
Każdy uczeń nie lubi być do czegoś przymuszany. A zwłaszcza młodzież w czasie okresu dojrzewania, w którym jakikolwiek nakaz jest zły. Często, kiedy muszą przeczytać jakąkolwiek lekturę najzwyczajniej w świecie jej nie czytają. Najwyżej na lekcję wypożyczą egzemplarz, jednak po za okładką nie zaglądają na nią. Co zabawne zdarza się tak, że anty czytelnicy lektur w dorosłym życiu w czasie wolnym zaczytują się, w niektóre z nich. Na dodatek bardzo im się podoba. Myślę więc, że ten przymus ma bardzo duży wpływ na czytelnika. Bo kto lubi być do czegoś przymuszany?

2. Treść jest nie zrozumiała.  
Często czytając jakąś książkę (zwłaszcza z okresu renesansu aż po romantyzm) zastanawiamy się "Co autor miał na myśli?". Były one najczęściej pisane gwarą z tamtego okresu, która ( przynajmniej dla mnie) nie jest do końca zrozumiała. Bo kto teraz mówi na co dzień "chtóro" czy "inakszy"? Nikt. I mimo najszczerszych starań lektura staje się niezrozumiała. Stajemy się wtedy skołowani i (jeśli ktoś podejmie się skończenia książki) czytamy tylko słowa, a sens gubimy. A przecież w czerpaniu radości z książki najważniejszy jest SENS!

3. Fabuła nie wszystkim się podoba. 
Każdy ma inne gusta. Nie ma przecież takiej książki, która podoba się każdej osobie. Myślę więc, że nie każdemu podoba się fabuła historyczna z trylogii Sienkiewicza czy "Ludzie bezdomni" Żeromskiego albo nawet "Kamienie na Szaniec" Kamińskiego ( swoją drogą podobno te ostatnie zaczęto czytać częściej po premierze ekranizacji). I trzeba przyznać, że coś w tym jest bo o ile rozterki Wokulskiego w "Lalce" są przez wielu czytelników chwalone jako dobra lektura, to rozterki Wertera z "Cierpienia młodego Wertera" już nie koniecznie. Rok temu Empik stworzył listę "100 książek, które trzeba przeczytać". Na początek dziennikarze i pisarze wybierali po 10 najbardziej wartościowych utworów. Natomiast potem mogli wybierać internauci. I wiecie co z tego wyszło? Żadna z wymienionych w tym punkcie lektura nie jest w pierwszej 10, którą wybraliby jedni i drudzy.



4. Długie opisy natury męczą i nic nie wnoszą. 
Nasi rodzimi pisarze zwłaszcza z epoki romantyzmu bardzo lubili opisywać naturę. Ale oczywiście nie w 2-3 zdaniach tylko dużo więcej. Każdego w końcu to nuży i albo robi się śpiący, albo znudzony aż w końcu odkłada lekturę. No bo kogo to obchodzi. Najczęściej takie opisy powodują, że książka jest wielką cegłą. Powoduje to natychmiastowe zniechęcenie. Oczywiście możemy powiedzieć, że to przez tą grubość nie chcemy czytać ale dla każdego miłośnika książek nie jest to problemem. Bo przecież nikt nie narzekał na 960 stron "Harrego Pottera i Zakonu Feniksa". Ale tam pani Rowling nie dała 15 stron opisu jak wygląda polana przy Hogwardzie czy ogródka Dursley'ów.

5. Po co, jeśli nikt nie zachęca, a rodzina też nie czytała.
Często podczas omawiania lektur uczeń zamiast być zaciekawiony lekcją, zasypia z nudów. Nie zawsze jest to spowodowane jednak swoim lenistwem, lecz brakiem zachęty. Nauczyciel, który nie jest z tzw "powołania" nie czerpie radości z przekazywania informacji na temat lektury. Chce on swoim monotonnym głosem najczęściej "odbębnić" lekcję. Mieć to z głowy i koniec. Nie wprowadza żadnych ciekawostek czy nie interesującej formy. Uczeń nie jest zachęcony tą postawą ani do czytania lektur, ani do jakiegokolwiek czytelnictwa. Przeczyta sobie jakieś streszczenie z internetu i ma podobny stosunek do nauczyciela. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że w podstawówce nie czytałam lektur, ponieważ nauczycielka ... czytała nam ją na lekcji. I cóż to za zachęta, skoro omawiane fragmenty są czytane na lekcji a reszty nie trzeba czytać. Bo po co? Trzeba też powiedzieć, że nie każdy rodzic czytał każdą lekturę od deski do deski. Dzieci biorą przykład od swoich bliskich i olewają je. Oczywiście Mama z Tatą mówią abyśmy to robili bo szkoła, bo sprawdziany jednak dlaczego mamy robić coś co oni nie chcieli. Moi rodzice przeczytali mniej lektur ode mnie, jednak ja mam tą rzeczą większą satysfakcję.


Nie chcę nikogo zniechęcić do czytania lektur. Każdy polak powinien przeczytać co najmniej kilka polskich utworów. Jednak myślę, że jest to moje 5 powodów dlaczego tego nie robimy. A czy wy macie jakieś inne powody naszej niechęci do lektur? Piszcie w komentarzach :) Jestem bardzo ciekawa!



poniedziałek, 17 października 2016

15. Błąd

Autor: Elle Kennedy
Tytuł: Błąd
Liczba stron: 376
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Kategoria: New Adult
Wydanie: 4 lipca 2016 

Po dosyć dobrze przyjętym "Układzie" nadszedł czas na drugą część! 

"Błąd" to historia tym razem o przyjacielu Garetta, Loganie. Nie może pogodzić się z tym, że darzy głębszym uczuciem dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela. Nie może poradzić sobie z tym, do czasu aż poznaje Grace Ivers. Dziewczyna z dobrego domu, córka profesora na tej uczelni, sama zaczyna coś czuć do chłopaka. Jednak przez błędne zrozumienie chłopak traci z nią kontakt. Kiedy zdaje sobie sprawę ze swojego błędu, próbuje go naprawić.  



Cóż mogę powiedzieć o tej książce? Była fajna!
Trzeba przyznać, że bohaterów nie dało się nie polubić, zwłaszcza Legana. Chociaż czasami miałam wrażenie, że osobowość Garetta  bardzo przypomina bohatera "Błędu". Grace też była okej tylko denerwowała mnie jej naiwność do Ramony  ( przyjaciółki dziewczyny). Historia jednak jest zupełnie inna. Inaczej rozwiązane zostały sytuacje. Całą historię czyta się bardzo przyjemnie i szybko ( ja przeczytałam w jeden dzień).  
Fajne jest też to, że pojawili się bohaterowie z poprzedniej części jednak bardzo rzadko i nie w taki sposób jak w "Pani Noc". Myślę też, że ktoś kto nie przeczytał "Układu" nie pogubiłby się i nie zwróciłby nawet uwagi.

Reasumując książka była fajna i warta polecenia dla fana New Adult czy nawet romansideł.

Moja ocena: 7/10

czwartek, 13 października 2016

14. Ogród letni

Autor: Paullina Simons
Tytuł: Ogród letni
Liczba stron: 816(!)
Wydawnictwo: Świat Książki
Kategoria: Romans
Wydanie: 2007 rok

SEKS, NAIWNOŚĆ I WOJNA CZYLI TRZECIA CZĘŚĆ JEŹDŹCA MIEDZIANEGO!

 Pewnie większość z was zastanawia po co ja to czytam skoro tak słabo oceniam trylogie. Czytam to ponieważ lubię kończyć serie      ( jak większość czytelniczek) a po za tym książek nigdy za wiele,

Ostatnia część trylogii o miłości Tatiany i Aleksandra zaczyna się trzy miesiące po przyjeździe małżeństwa do Nowego Yorku. Tak jak było powiedziane w poprzedniej części, przez 3 lata podróżują po stanach swojej nowej ( dla Szury starej) ojczyzny. Następnie przechodzimy przez etapy ich codziennego życia aż do starości. Okazuje się nie jest jednak tak kolorowo jak sobie wyobrażali.

 W książce spodobało mi się, że szklanka słodkości i naiwności nie została przelana. Choć nie przeczę naiwność dalej jest. Jednak obraz idealnego męża i kochanka Aleksandra Barringtona został zburzony. Jego zachowanie denerwowało mnie i czasem zastanawiałam się czego ta Tania jeszcze z nim jest. Jednak i ona nie wytrzymała i w końcu była wielka kłótnia. Tak, nasza nieasertywna bohaterka podniosła w końcu głos! Sprzeciwiła się również mężowi, który nie popierał jej pracy jako pielęgniarki.

Oprócz życia obojga w "nowym świecie" znajdują się historie związane z wakacjami Tani z roku 1938, kiedy to do wioski w której przebywa razem z dziadkami i rodzeństwem. Pewnego dnia wprowadza się do domku obok tajemnicza rodzina Kantorow. Dziewczyna, w przeciwieństwie do wszystkich, nie pała przyjaźnią do nich przyjaźnią, a zwłaszcza do najmłodszej, Saiki. Ona jednak przez pewien czas chce zmienić ten stan. Ale po pewnym czasie okazuje się, że nowa sąsiadka wcale nie ma dobrych intencji względem nikogo, a zwłaszcza Tatiany. Zaczyna ją poniżać razem z wszystkim dobrze znaną z pierwszej części kuzynką Mariką! Przyznam, że śmiałam się z ironii życia dziewczyny. W Jeźdźcu i w tych fragmentach jest często obrażana i niedowartościowana przez swoich bliskich (oprócz dziadka). Jednak na koniec wyszło, że to co mówili stało się IM! To ona jedyna przeżyła, znalazła sobie miłość, wyniosła się z komunistycznej, bez żadnej przyszłości Rosji, nigdy nie głodowała, potrafiła odnaleźć się w trudnej sytuacji, posiada dzieci i wnuki ( i w sumie prawnuk już się znalazł) a przede wszystkim DAŁA SOBIE RADĘ.
Osobiście przeżyłabym bez tego wątku. Dla mnie nic nie wnosił. Prawdopodobnie autorka chciała zachować jakąś równowagę, bo w poprzedniej części były fragmenty z młodych lat Aleksandra.

Jednym z ciekawszych wątków okazały się wydarzenia z Wietnamu. Młody Anthony postanowił świadomie pójść do uniwersytetu wojskowego, a następnie na wojnę na Półwyspie Indochińskim. Niestety kilka miesięcy przed końcem służby znika i nikt nie może go znaleźć. Zrospaczeni rodzice podejmują decyzję. Aleksander jedzie szukać syna. W sumie ten wątek pokazał, że Szura potrafi coś zrobić dla swojego dziecka, bo wcześniej tylko na niego warczał.

Muszę przyznać, że chyba ta część spodobała mi się najbardziej. Oczywiście nie jest ona idealna. Niektóre sceny były po prostu zbędne i oczywiście nie obyło się bez scen erotycznych. Bez tego książka byłaby krótsza i nie straciła na wartości ( a może i by zyskała?). Mimo to cieszę się, że zakończyłam już swoją przygodę z trylogią Jeźdźca Miedzianego.

Moja ocena: 6/10

środa, 12 października 2016

Krótko i na temat.

Ostatnio nie dawałam żadnej recenzji ponieważ prawie nie mam czasu na czytanie książek. Postanowiłam jednak wprowadzić  3 cykli ( naturalnie o książkach):

  1.  5 powodów dlaczego...
  2. Dlaczego o tym wszyscy mówią 
  3. Książka inna niż wszystkie  

Mam nadzieje, że wam się spodobają. Jutro pojawi się recenzja :)