czwartek, 23 kwietnia 2020

163. Nieujarzmiona przeszłość


Autor: Tillie Cole
Tytuł: Nieujarzmiona przeszłość
Seria: Kaci Hadesu (cz.6)
Kategoria: Romans
Wydawnictwo: Editio Red


Sia wiedzie samotne życie, które jest skutkiem jej decyzji z przeszłości i miłości do Meksykańskiego Diabła. Nad jej bezpieczeństwem czuwa Ky: brat i zastępca szefa gangu motocyklowego Kaci Hadesu. Jednak mimo zapobiegawczych środków, zagrożenie dalej czyha.  

Hush i Cowboy poznali się jako nastolatkowie w dość nieprzyjemnych okolicznościach. Teraz są nierozłączni w każdej sytuacji. Jako członkowie gangu dostają zadanie – pilnowanie Sii. Jednak nie wszystko idzie po ich myśli i u obu rodzą się uczucia do dziewczyny.  

To chyba najdziwniejsza z części o Katach Hadesu. I nie jest to związane z brakiem bohatera urodzonego w Sekcie Nowego Syjonu. Niewątpliwie jednak ma inną relację romantyczną w porównaniu do poprzednich części. Poza tym w końcu zostaje przedstawiona tajemnicza historia młodości Sii, o której wspominano już wcześniej. Wmieszana została także przeszłość nowych członków gangu. Więc jak widać, wątków nie brakowało. Tylko czy taki dziwny misz-masz nie pogorszył książki?  

W serii “Kaci Hadesu” zawsze uwielbiałam wyważone proporcje między wątkami romantycznymi, obyczajowymi, a sprawami i wydarzeniami związanymi z gangiem. Natomiast miałam wrażenie, że w tym tomie autorka najmniej skupiła się na tych ostatnich. Jasne, było jakieś zagrożeni i to stosunkowo nowe dla czytelnika. Jednak w moim odczuciu było ono tylko, aby zakończyć książkę w typowy dla serii sposób. Sia była w ukryciu przed meksykańską mafię i doskonale zdawała sobie sprawę, że jeden błąd może doprowadzić do jakiejś tragedii.  Dla mnie natomiast dziewczyn zdradzała swoje położenie raz za razem i dawała jasne sygnały dla wroga. Tak jakby przeciwnik był głupi i nie miał tajnych pracowników, którzy szybko by ją odnaleźli. Jestem bardzo zawiedziona, że autorka tak słabo poprowadziła ten wątek. Nie ukrywam, to była moja ulubiona część tej serii. Tutaj jednak pani Cole, mimo określonego świata, w którym żyją bohaterowie, postanowiła go trochę zakryć.  

Inną sprawą jest wątek obyczajowy. Był on najbardziej skupiony na przeszłości  Husha, która związana była z Ku Klux Klanem. Facet przez kolor skóry nie miał łatwego życia, a wszystkie przykrości robione były przez mieszkańców miasta, w tym jego własnego dziadka. Przedstawienie tego wątku uważam za największy plus tej książki. Autorka świetnie opisała przykre wydarzenia z życia bohatera, czy same perypetie rodziny. Aż na głowie włos się jeżył, że ktoś byłby skłonny do takich działań z powodu koloru skóry. Jednakże w moim odczuciu takiej samej uwagi nie poświęcono reszcie bohaterów. O życiu Sii nie dowiedziałam się praktycznie nic, co we wcześniejszych częściach nie było wspomniane. Natomiast historię Cowboya poznałam tylko dzięki opowieściom z wątków Hasha. Dodatkowo z całej trójki, jedynie z jego perspektywy nie została przedstawiona książka. Tak jakby jego perypetie nie były na tyle tragiczne, żeby mógł opowiedzieć o swoich przeżyciach. Według mnie zabieg ten był na niekorzyść bohatera, bo momentami odbierałam go jako tzw. “przydupasa” 

Największym zaskoczeniem dla mnie okazała się część erotyczna książki. A mianowicie mamy tutaj trójkąt. Muszę przyznać, że nie uwierzyłam w ich miłość. Nie wyobrażam sobie, aby trójka osób nie czuła zazdrości w stosunku do siebie, nawet jeśli są najlepszymi przyjaciółmi. Poza tym momentami miałam wrażenie, że seks to ich jedyny sposób zbliżenia się do siebie. Bo samego całowania czy nawet zwykłego przytulania jest tutaj dość mało. I chyba mi tego tutaj również brakowało. Takiego zwykłego ciepła w stosunku do drugiego człowieka jako światełka nadziei w świecie skrzywdzonych bohaterów.
  
Muszę przyznać, że chyba z całej książki polubiłam Sie. Przy poprzednich bohaterkach, które z czasem stały się nijakie i podobne do siebie, dziewczyna bardzo się wyróżnia. Być może to przez sposób wychowania i zainteresowanie rodeo, była postacią z pazurem, która wyraża to co myśli i nie boi się działać. Nawet jeśli te działania w ostateczności są głupie. Chyba też zawsze tak wyobrażałam sobie Kowbojkę. Ta seria potrzebowała takiej dziewczyny! Natomiast Hush i Cowboy okazali się dla mnie neutralni. Nie zrobili nic abym ich nie lubiła ani pokochała. I jeśli mam być szczera to tacy byli dla mnie od kiedy się pojawili w poprzednich częściach. Pomagali, mieli swoją przykrą historię, ale w tym wszystkim pokazano ich jako osoby nijakie.  

To chyba najgorsza część tej serii. Autorka stworzyła w poprzednich tomach wiele wątków, które dotyczyły Hasha, Cowboya i Sii. Jednak, kiedy postaciom tym została poświęcona, książka okazało się, że jest ich za dużo. A w związku z tym nie każdemu zostanie poświęcona taka sama ilość czasu. Wątków, które dla mnie były mocnym plusem serii, przedstawiono bardzo mało. Niektóre potraktowano wręcz jako wzmiankę, a były dużym problemem dla społeczności gangu. Poza tym oczekiwałam naprawdę emocjonującej i przy tym ciekawej historii na temat przeszłości Sii, o której wspominano w kilku poprzednich tomach. Niestety, ale nic takiego nie dostałam. Podejrzewam, że dalej będę czytać kolejne części serii, bo uwielbiam świat Katów Hadesu. Mam jednak dużą nadzieję, że będą one lepsze.  

Moja ocena: 5/10

3 komentarze:

  1. Ta seria jeszcze przede mną. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie czytałam książek z tej serii i chociaż ta historia wydaje mi się mocno naciągana, nie mówię nie. Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam przeczytać pierwszy tom, ale jakoś mi nie szło. W końcu zrezygnowałam i nie wróciłam już do lektury. Nawet nie wiedziałam, że seria dorobiła się już 6 tomów :O

    Pozdrawiam,
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń