Autor: Coleen Hoover
Tytuł: Confess
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Otwarte
Kategoria: Romans
Wydanie: 10 maja 2017
Auburn mieszka w znienawidzonym Dallas i szuka dodatkowej
pracy. Dodatkowo wszystko w jej życiu powoduje, że czuje się samotna. Pewnego
dnia wracając do domu, natrafia na ogłoszenie o pomoc. Okazuje się, że młody malarz
Owen pilnie potrzebuje asystentki do sprzedaży jego obrazów przy najbliższej
aukcji. Dzieła te są bardzo popularne, ze względu na inspirację autora, którymi
są wyznania anonimowych ludzi. Spotkanie to spowoduje, że dwoje młodych ludzi
zauroczy się w sobie. Jednak przeciwności losu nie będę dawały parze szans.
Jak wspominałam już przy innej recenzji, uwielbiam
twórczość pani Hoover. Bardzo lubię te książki, mimo że są one bardzo luźne i
czasem naiwne. Naturalną więc rzeczą było, że przeczytałam najnowsze w Polsce
dzieło tej autorki. Na wstępie tylko powiem, iż się nie zawiodłam.
Wbrew pozorom polubiłam głównych bohaterów. Auburn to
młoda kobieta, która musi liczyć tak naprawdę na siebie. Podejmuje każdą swoją
decyzję, aby osiągnąć jeden cel. Nikt ją nie wspiera, a nawet jest często
poniżana. Jedyne oparcie znajduje w postaci Owena. Natomiast młody artysta to sympatyczny
i przyjacielski chłopak. Poczucie winy i miłość do ojca powodują, że wpada w
tarapaty. Jednak nowo poznana dziewczyna powoduje chęć walki o przyszłość i
miłość. Owena nie da się nie polubić. Czarnymi charakterami tej powieści są
Trey oraz jego matka. Wykorzystują dziewczynę dla swoich korzyści i
samopoczucia. W tym przypadku autorce udało
się wykreować podłe postacie. Od pierwszych stron nie polubiłam ich.
Głównymi wątkami książki są typowe w twórczości Hoover
problemy społeczne. Jednym z nich jest kwestia uzależnień. Niestety uważam, że
mógł być rozwinięty trochę bardziej. Głównie skupiono się na zagadnieniach
dziewczyny, a historia chłopaka mogła również wiele zaoferować. Niewątpliwym plusem książki była sztuka.
Bardzo spodobał mi się pomysł na obrazy zainspirowane przez wyznania. Element
ten jest niecodzienny, ale i ciekawy. Dodatkowym atutem było przedstawienie
danych malowideł. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ zawsze przy opisie
dzieła nie zawsze wyobrażam sobie tak, jak powinno być. Poza tym obrazy naprawdę
mi się podobają.
Mimo uwielbienia pióra Coleen Hoover zauważyłam wiele
elementów powtarzanych w utworach. Pierwszym i najczęstszym jest wygląd
głównego bohatera. ZAWSZE jest on ciemnowłosym przystojniakiem, który ma
świetnie wyrzeźbione ciało. Dodatkowo jest przyjacielski i mimo tajemnic,
bardzo kochany. Nie przypominam sobie, aby w jakichkolwiek utworach nie było,
chociażby blondyna. Drugim elementem jest temat raka. Pojawia się on dość
często (nie będę zdradzać gdzie, kto czytał, ten wie). W sumie jest on mi
obojętny, jednak zauważalny. Poza tym mniej lub więcej razy bohaterowie
związani są z jakąś gałęzią artystyczną.
„Confess” mimo mojego całego subiektywizmu jest
naprawdę przyciągająca. Historia jest ciekawa, bohaterowie sympatyczni, a niektóre
elementy dosyć interesujące. Szczerze polecam miłośnikom romansów, książek
Hoover i poszukiwaczom lekkiej lektury.
Moja ocena: 7/10