sobota, 31 sierpnia 2019

125. Mroczne Wybrzeża



Autor: Danielle L. Jensen
Tytuł: Mroczne Wybrzeża
Seria: Mroczne Wybrzeża
Kategoria: Fantastyka
Wydawnictwo: Galeria Książki
Tłumaczenie: Anna Studniarek

Teriana, od kiedy pamięta, żyła na statku Quincense, gdzie wraz ze swoją matką i załogą podróżowali, handlując ze Wschodem, który należy do Imperium Celendoru. Z tego też względu jej jedyną “naziemną” przyjaciółką była Lidia, przybrana córka senatora Imperium. Kiedy ta ma wziąć niechciany ślub, Teriana postanawia wyjawić jej największy sekret jej ludu i uratować ją od tej sytuacji. Czyn ten okazuje się straszny w konsekwencjach, przez co dziewczyna musi przeprawić żołnierzy na Zachodni kontynent, dotąd nieznany nikomu z Imperium. Głównodowodzącym legionami jest Marek, który pomógł Celendorowi podbić inne ziemie. Ma on jednak wiele tajemnic, przez które mógłby stracić nie tylko pozycję, ale i spowodować śmierć bliskich. Traktat podpisany przez Teriane i Marka zobowiązuje do tymczasowego sojuszu, którego żadne z nich nie chce.  

Fantastyka młodzieżowa odróżnia się od podstawowej nastoletnimi bohaterami, rozterkami miłosnymi i problemami, którymi zazwyczaj przejęłyby się głównie młodzi dorośli. Bardzo często główna postać w tym wszystkim ma ratować świat przed zagładą lub kimś złym. I tego właśnie spodziewałam się po “Mrocznych Wybrzeżach” autorstwa Danielle L. Jensen, znanej z książki “Porwana pieśniarka”, która wchodzi w skład “Trylogii Klątwy”. Czy moje oczekiwania się sprawdziły? I tak i nie.  

 Głównym elementem i jednocześnie największym plusem tej książki jest fabuła. Muszę przyznać, że nie czytałam żadnej tego typu książki, która miałaby motyw piratów połączonych z mitologią rzymską.  Jednak w osobnym bycie już tak. Mimo to nie czułam znużenia tematów. Wręcz przeciwnie. Przyznam, że od połowy książki nie mogłam się oderwać od przygód, jakie spotykały Teriane i Marka. Bo niestety, ale o tym też trzeba wspomnieć, pierwsza połowa idzie wolnym tempem, gdzie opisywane są głównie intrygi polityczne. I o ile są one jak najbardziej potrzebne dla całej historii, tak są również zdecydowanie mniej dynamiczne niż przygody, jakie przeżywali bohaterowie. A od kiedy statki płyną ku Zachodowi, tak bohaterowie muszą zmierzać się z różnymi potworami, przeszkodami meteorologicznymi oraz wrogami atakującymi znienacka.  

Bardzo mnie cieszy, że postacie wykreowani w książce nie są oczywiści. Każdy z nich ma swoją ciemną i jasną stronę, dzięki której nie można jednoznacznie stwierdzić, po jakiej stronie ma stać. Przykładem są, chociażby główni bohaterowie. Z początku ukazano ich jako dobrą Terianę i złego Marka, lecz szybko można odkryć, że każde z nich ma powody, aby działać w drugą stronę charakteru. Postacie te również szybko odkrywają, że ich przyjaciele nie zawsze stoją po ich stronie. Z tego też względu polubiłam każdego bohatera, nawet pobocznego. Nie mogę jednak wskazać “tego jedynego ulubionego”. Najzwyczajniej w świecie nie zaskarbili sobie mojej sympatii, w sposób, w którym miałabym za nimi szaleć. Mam też lekkie uwagi co do postaci Lidii. Było jej zdecydowanie za mało. Mam jednak nadzieje, że spowodowane jest kreowaniem tajemnicy do następnej części.  

“Mroczne wybrzeża” definiowane są dla mnie raczej w kategorii fantastyki młodzieżowej. Wiele z elementów z tego gatunku znajduje się w tej historii jak chociażby młodzi bohaterowie i ich romans. Jednak przygody z nimi związane nadają się idealnie dla trochę starszego czytelnika. Mimo, że przez pierwszą połowę książki prowadzone są intrygi polityczne, dalej występują przygody na morzu i walki na lądzie. Poza tym bohaterowie głównie myślą o przetrwaniu oraz czyhającym na nich niebezpieczeństwie. Oby pozostało tak w następnej części, na którą nie mogę się doczekać, bo znam przypadki, kiedy to świetnie zapowiadające się serie przez element nastoletnich problemów pogarszał stan książki.  

Moja ocena: 7/10 

Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi www.czytampierwszy.pl

1 komentarz:

  1. Ja czekam na coś dpoza fantastyki, bo to zupełnie nie mój gatunek. 😊

    OdpowiedzUsuń