Autor: Dorota Gąsiorowska
Tytuł: Karminowe serce
Wydawnictwo: Między słowami
Kategoria: Literatura obyczajowa
Laura
po trudnych przeżyciach postanawia przenieść się z Warszawy do Bukowej
Góry, małej miejscowości w Małopolsce. W krótkim czasie zaskarbia sobie
zaufanie wielu miejscowych, w tym właścicieli kawiarni i cukierni “Złote
Serce”. Jednak mimo sielankowego otoczenia oraz wielu adoratorów
kobieta czuje się samotna i nieszczęśliwa. Zaradzić temu próbuje syn
właścicieli “Złotego Serca”, Błażej.
“Karminowe
serce” to powieść Doroty Gąsiorowskiej, o której kilka razy słyszałam,
jednak dopiero teraz miałam okazje przeczyć coś z jej pióra. Wiedziałam,
że powieść będzie z gatunku literatury obyczajowej, a sam opis
sugerował coś bardzo klimatycznego, zwłaszcza przez jesienny krajobraz
pełen wrzosowisk oraz manufaktury czekolady. Dzieła autorki mają wiele
fanów, dlatego też pełna oczekiwań zaczęłam swoją przygodę z historią Laury oraz mieszkańców Bukowej Góry.
Główną
bohaterką książki jest Laura i to na jej przygodach akcja najbardziej
jest skupiona. Jednak jej działania to przede wszystkim pomoc
mieszkańcom Bukowej Góry,
przez co fabuła ma wiele wątków. Mimo to na przód całej książki
wychodzą problemy będące w dzisiejszym społeczeństwie, czyli przemoc
fizyczna i psychiczna względem kobiet oraz niepełnosprawność w
małomiasteczkowym środowisku. I o ile drugi temat został według mnie
napisany dosyć dobrze, to miałam wrażenie, że ten pierwszy został
opisany trochę po macoszemu. Zabrakło mi w nim retrospekcji z
przeszłości lub opisu, dzięki czemu czytelnik mógłby być wstrząśnięty.
Dostaje natomiast jedynie opis strachu przed oprawcą, a jego przyczyna
zostaje wyjaśniona tak naprawdę na zakończenie. Osobiście był to dla
mnie minus, bo przez większość książki nie rozumiałam, dlaczego kobiety z
danym problemem się bały.
Zdecydowanym
atutem książki to stworzony przez autorkę klimat. Dzięki tłu świata
przedstawionego ma się ochotę zaszyć z kubkiem czekolady i poczuć jak w
kawiarni “Złote serce”. Sam krajobraz wokół domku głównej bohaterki
powoduje, że miałam ochotę pobyć w tego typu miejscu. Bukowa Góra to
jednak nie tylko sielankowa miejscowość. Ma ona także ludzi tych mniej
pozytywnych, czy pocztę pantoflową. Nie będę bardziej podkreślać tego
problemu, bo chyba każdy go zna, kto,
chociażby przez chwilę spotkał się z małomiasteczkowym życiem. Taki
element był potrzebny tej książce, bo dzięki temu nie ma przerysowanej
idylli oraz przesadnej słodyczy, która powoduje mało realną
rzeczywistość.
Nie ukrywam, że wciągnęłam się w tę historię. Pani Gąsiorowska ma zdecydowanie talent do tworzenia tego typu opowieści w
tak klimatyczny sposób. Problemem były jednak dla mnie niektóre dialogi
pomiędzy postaciami. Chodzi mi o pytania typu “Chcesz kawę? Tak,
poproszę. A z mlekiem czy czarną? A ile słodzisz?” Były one dla mnie
niepotrzebne i w pewnym momencie zaczęły denerwować. Zamiast nich można
było zastosować coś, co bardziej wzbudzi emocje, czy po prostu skróci
książkę. Bardzo spodobało mi się natomiast to, że autorka zastosowała
otwarte zakończenie. To,
co dzieje się w życiu bohaterki i mieszkańców Bukowej Góry każdy po
skończeniu lektury sam może sobie dopowiedzieć lub wykreować swoją wersję dalszych wydarzeń. Nie jestem zwolenniczką tego zabiegu w każdych książkach, jednak w tym przypadku jak najbardziej on pasuje.
Moja ocena: 6,5/10
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuje wydawnictwu Między Słowami
Hmm, myślę, że to historia, w którą i ja mogę się wciągnąć. :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się nieźle :)
OdpowiedzUsuńPoluję na tę książkę.:)
OdpowiedzUsuńAktualnie nie mam ochoty na tego typu książki, ale będę ją miałam na uwadze w przyszłości.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jest w moich planach czytelniczych ;) bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuń