niedziela, 14 października 2018

95. Cmentarz tajemnic




Autor: David Hewson
Tytuł: Cmentarz tajemnic
Wydawnictwo: Marginesy
Kategoria: Kryminał, literatura obyczajowa
Tłumaczenie: Dariusz Żukowski


Młody student Daniel przyjeżdża na zaproszenie do Wenecji, aby skatalogować bibliotekę kolekcjonera sztuki. Dochodzi jednak to pewnych sytuacji, które doprowadzają chłopaka do nielegalnych wydarzeń. Dodatkowo wplątane są wątki związane z piękną skrzypaczką oraz pewnego weneckiego czeladnika z 1733 roku.  

Kiedy sięgnęłam po książkę “Cmentarz tajemnic” nie miałam o niej zielonego pojęcia poza tym, co znajdowało się na tylnej okładce. A według tego opisu miał to być kryminał z elementami historycznymi w Wenecji. Oprócz tego wszędzie znajdują się wstawki, że książkę tę napisał autor innego znanego cyklu kryminałów. Te informacje spowodowały, że w pewien sposób zaufałam wydawnictwu/autorom tego wydania. I czuję się oszukana. Bo chociaż opis zapowiadał kryminał to według mnie jest go tyle, co kot napłakał.  
 
Książka podzielona jest na dwie historię: teraźniejszą oraz tę z 1733 roku. I w dosyć krótkim czasie można zauważyć, że są one odzwierciedleniem, bo wszystkie następstwa i bohaterowie są bardzo podobne. Podczas czytania do pewnego momentu bardzo podobał mi się ten zabieg. Mój problem polegał jednak na tym, że przestałam rozumieć, jak autor chce połączyć te dwa wątki w dosyć sensowny sposób. I chyba dopiero na ostatnich stronach zostało to wyjaśnione, lecz było to strasznie banalne. Kolejną rozczarowującą kwestią jest to, że praktycznie do połowy książki maiłam wrażenie czytania literatury obyczajowej, a nie kryminału. Autor opisał relacje między bohaterami, ich uczucia oraz jak żyją w Wenecji, ale chyba przez większość okresu, w którym tworzył “Cmentarz tajemnic”, zapomniał, w jakim gatunku miała być ta powieść. Dopiero w drugiej części można odczuć, że ma elementy kryminału, lecz według mnie bardzo delikatne. Przyczyną tego jest słaba zagadka, o ile takowa tak naprawdę była. Przez większość fabuły ma się wrażenie, że zły charakter nie istnieje, a jeśli już to jego głównym występkiem jest kupowanie dzieł sztuki. Sama zagadka kryminalna, okazała się tajemnicą dla mnie, bo nie mogłam jej odkryć przez większość czasu, a kiedy stała się dla mnie jasna, była strasznie naciągana.  

Jak już wspomniałam, postacie z teraźniejszości były odzwierciedleniem tych z 1733 roku. Można więc łatwo wywnioskować, że ich odpowiedniki były identyczne pod prawie każdym względem. Przypadek głównego bohatera Daniela oraz jego kopia z przeszłości Lorenzo to naiwni i zaślepieni miłością i honorem młodzi mężczyźni, którzy podczas czytania strasznie mnie męczyli. Nie myśleli rozsądnie i szli jak we mgle, nie zważając, że ktoś ich po prostu oszukuje. Chyba dawno już nie czytałam książki, która miałaby aż tak męczących bohaterów. W pewnych momentach chciałam rzucić w jednego z nich czymkolwiek, co miałam pod ręką, aby obudził się ze swojej naiwności.  

Widać, że autor ma lekkie pióro. Książkę czyta się dosyć szybko oraz nie ma skomplikowanych słów, mimo tła wydarzeń. Inną sprawą jest to, że pan Hewson zagubił się w tym, co piszę. Na pewno ciekawym dodatkiem jest mapa Wenecji, która została umieszczona na tyłach okładki. Dla mnie jest to na pewno plus, bo oprócz kanału, łódek oraz domu bohatera, dla mnie mało było tego miasta. Nie wyczułam klimatu tego miejsca i gdyby nie nazwy danego miejsca, akcja równie dobrze mogłaby rozgrywać się w Londynie, czy nawet w Warszawie.  

Niestety, ale ta książka była słaba. Ma się wrażenie, że wspólnym elementem z kryminałem jest autor. Dodatkowo każdy element fabuły był strasznie naciągany, nawet ten obyczajowy. Chyba jedyną jasną stroną tej książki jest bardzo przyjemny styl autora, dzięki któremu czyta się tę powieść szybko. Szczerze mówiąc po lekturze “Cmentarza tajemnic” nie mam ochoty na inne utwory pana Hewsona. Być może kiedyś to zrobię, jednak na dziś nie jestem zachęcona.    
 
Moja ocena: 2/10   
 

3 komentarze: