Tytuł: Drogi Evanie Hansenie
Wydawnictwo: Otwarte
Kategoria: Literatura obyczajowa
Tłumaczenie: Aga Zano
Evan
Hansen to nieśmiały i bardzo samotnych nastolatek, mieszkający sam ze
swoją matką pielęgniarką. Na prośbę swojego terapeuty pisze listy do
samego siebie mające podnieść go na duchu. Jeden z nich przez przypadek
trafia do Connora, buntownika z nieciekawą przeszłością. Przerażony Evan
myśli, że list spowoduje dla niego upokorzenie przed całą szkołą,
jednak dzieje się coś innego. Connor popełnia samobójstwo, a odnaleziony
przy nim list, brany jest jako pożegnanie z Evanem. Rodzice Connora
biorą go za przyjaciela syna, przez co nawiązuje z nim znajomość.
Sytuacja ta powoduje całkowitą zmianę życia Evana.
Sięgając
po “Drogi Evanie Hansenie” nie spodziewałam się, że będzie to aż tak
smutna książka. I nie chodzi tutaj o wywoływanie łez na każdej stronie, a
poczucie przygnębienia towarzyszące przez cały czas. Problemy w niej
poruszane nie są błahe, chociaż opis fabuły może tak sugerować. Mimo to,
po skończeniu czytania tej książki mam strasznie sprzeczne odczucia.
Mimo
pojawiającego się elementu samobójstwa oraz samotności, fabuła skupia
się na kłamstwie Evana względem reszty świata. I pod tym aspektem jestem
trochę rozczarowana, bo oczekiwałam sposobu radzenia sobie z problemami
jako główny motyw książki. A
sam czyn Connora został potraktowany bardzo drobiazgowo. Podczas
czytania ma się wrażenie, że można by przypisać każdą możliwą śmierć
chłopaka, a ona idealnie wpasowałaby się w reakcje rodziny, jak i całą
powieść. Natomiast
działania Evana do połowy książki były bardzo przewidywalne. Dopiero
potem akcja zaczęła się rozkręcać, jednak nie było to spowodowane
dynamizmem działań, lecz samymi konsekwencjami decyzji bohatera. I
zdecydowanie ciekawsza była druga połowa, bo oprócz nieuniknionych
komplikacji pojawiało się tam mniej rozmyślań na temat codzienności
Evana, których było decydowanie za dużo. Czasami miałam wrażenie, że
autor nie przemyślał tego elementu, bo rozważania bohatera były ciągle o
tym samym.
Sam bohater był dla mnie strasznie męczący. Ciągle użalał się nad sobą i nie umiał docenić tego,
co ma. Mimo że tak jak ja, Evan to introwertyk, w przeciwieństwie do
innych czytelników, nie znalazłam w nim własnego odbicia. Poza tym moje
sumienie nie pozwalałoby mi oszukiwać rodziców opłakujących śmierć syna, zwłaszcza w taki sposób, w
jaki robił bohater. Drugim narratorem powieści jest Connor, który
przygląda się całej sytuacji jako duch. Dzięki temu poznajemy
perspektywę “trudnego” nastolatka. Zdecydowanie lepiej czytało mi się tę
część książki, gdyż dowiedziałam się co skłoniło chłopaka do
samobójstwa. Poza tym ukazał się prawdziwy obraz życia Connora, a nie
wykreowana przez obcych ludzi, którzy nie zamienili z nim ani jednego
słowa.
“Drogi Evanie Hansenie” może być niektórym znana pod inną postacią. Oryginalnie jest to musical stworzony przez Benja Paseka oraz Justina Paula,
który swoją premierę miał w 2015. Zebrał on sześć nagród Tony, w tym za
najlepszy musical. I prawdę mówiąc, kiedy zabierałam się za tę książkę,
nie znałam tego faktu, a dostępne piosenki przesłuchałam na Youtube
po przeczytaniu epilogu. Nie zmieniło to jednak niczego w moim odbiorze
tego dzieła. Mam za to ochotę zobaczyć sceniczną wersję historii Evana.
Trudno
mi powiedzieć, czy “Drogi Evanie Hansenie” jest dobrą książką. Z jednej
strony porusza ważne tematy i ma pouczający morał. Z drugiej jednak
strony na pierwszym planie są kłamstwa bohatera, a nie samobójstwo,
czyli główny zapalnik wszystkich zdarzeń w tej historii. Nie jestem
zakochana w tej powieści, ale też nie żałuje, że ją przeczytałam. Jeśli
kilka aspektów zostałoby lepiej rozwiniętych, całość byłaby ciekawsze i
wartościowsza.
Moja ocena: 6/10
Mimo wszystko, dam tej książce szansę. 😊
OdpowiedzUsuńJakoś szczególnie nie ciągnie mnie do książki. Jednak zdecydowanie kiedyś chcę zapoznać się z musicalem :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że się skusze
OdpowiedzUsuńpozdrawiam