Autor: Dan Brown
Tytuł: Cyfrowa twierdza
Wydawnictwo: Sonia Draga
Kategoria: Thriller
Tłumaczenie: Paweł Cichawa
Należący
do Agencji Bezpieczeństwa Narodowego superkomputer napotyka na
tajemniczy szyfr. Nie potrafiąc go złamać, wicedyrektor agencji wzywa na
pomoc szefową Wydziału Kryptologii Susan Fletcher, bardzo inteligentną
matematyczkę. Po kilku godzinach odkrywają, że kod ten może wywołać
burzę, która zniszczy całą agencję, a na całym świecie zapanuje chaos.
Susan wplątana w wir intryg i tajemnic postanawia za wszelką cenę
walczyć o Agencje. Ma jednak mało czasu, a chętnych na tajne informacje
trzymane przez urząd Stanów jest coraz więcej.
“Cyfrowa
Twierdza” to debiutancki thriller Dana Browna wydany w 1998 roku.
Samego autora bardziej można kojarzyć z serii o Robercie Langdonie,
jednak koncepcja tych książek znacznie się różni, mimo dużej ilości
tajemnic, ale to chyba typowe dla twórczości Browna. Od “Cyfrowej
Twierdzy” oczekiwałam dużej ilości akcji i jeszcze więcej tajnych
agentów. I niestety, lecz doznałam dużego rozczarowania.
Opis
książki sugeruje, że w “Cyfrowej twierdzy” będzie ogromna ilość wątków
związanych z zakodowanymi wiadomościami, a jednocześnie działaniami
tajnych służb specjalnych. Jednak dla mnie ¾ tej powieści jest to przede
wszystkim przedstawienie chaosu i zagubienia,
w jakim są poszczególni pracownicy Agencji Bezpieczeństwa Narodowego
(NSA) oraz pewien historyk, który przez bycie narzeczonym Susan Fletcher
ma to “szczęście” mieć powiązania z agencją. Oczekiwałam, że akcja
będzie się wylewać na każdym kroku, a z tych emocji nie będę chciała
odłożyć książki. Okazało się jednak całkiem inaczej. Przez ¾ czytania
strasznie się nudziłam. Rozumiem, że akcja dzieje się 21 lat wstecz,
lecz w działaniach tych postaci nie ma żadnego planu ani komunikacji.
Poza tym praktycznie każdy, kto dowiedział się o nieprawidłowościach
związanych z TRANSLATOREM oprócz mówienia o tym, nie robi nic. Wyjątkiem
jest jedynie historyk David, wysłany na tajną misję do Hiszpanii,
na której z logicznego punktu widzenia nie powinien być. Fabuła
zdecydowanie kuleje, a właściwie do ostatnich 150 stron nie dzieje się w
niej praktycznie nic, a przynajmniej co by wskazywałoby na zwalczanie zaistniałej sytuacji.
Podczas
czytania działań związanych z przeciwdziałaniem “tajemniczego” kodu
postacie, a zwłaszcza Susan, mimo tak szerokiej wiedzy, kierują się
swoją naiwnością. Wiele sytuacji było można przewidzieć od razu, a
zwłaszcza wytypowanie “złego charakteru”. Dla większości osób
wyznacznikiem dobrze podjętych decyzji, jak i oceny samej postaci jest jego stanowisko. I po zakończeniu książki widać w jak dużym błędzie byli.
Książka
posiada wiele krótkich rozdziałów, co jest charakterystyczne dla
twórczości Browna. W przypadku tego autora taki element sprawdza się,
gdyż mimo braku akcji w wątkach, czyta się wszystko bardzo szybko.
Dodatkowo zostały opisane różny kody potrzebne w pracy agencji NSA. Dla
osoby, która się tym na co dzień nie interesuje, może być to ciekawy
element. Jednak dla matematyków i informatyków większość z nich nie jest
prawdziwa. Osobiście należę do tej pierwszej grupy osób i gdyby nie
wzmianka przeczytana w Internecie, uważałabym te kody za prawdziwe. Z
jednej strony to minus, ponieważ kiedy pisze się na jakiś temat, trzeba
znać to dokładnie. Jednak trzeba też pamiętać, że jest to fikcja
literacka, a kody to mały element fabuły.
Reasumując,
nie jest to najlepsza książka Dana Browna. Przez większość czytania
nudziłam się, a coś takiego przy thrillerze nie jest dobre. Dodatkowo
postacie działają bez ładu i składu. Jednak jestem pewna, że przeczytam
coś tego autora. Mam za sobą chociażby jego najpopularniejszą książkę
“Kod da Vinci” i tam akcja jest zdecydowanie lepsza.
Moja ocena: 3/10
Ja mówię pas. 😊
OdpowiedzUsuńTo ja miałam zupełnie odmienne odczucia. Dla mnie "Cyfrowa twierdza" była znacznie ciekawsza niż "Kod da Vinci". ;)
OdpowiedzUsuńAutora uwielbiam i choć nie jest to moja ulubiona jego książka, to jednak nie wspominam jej najgorzej. ;)
OdpowiedzUsuńChyba po nią nie sięgnę :/
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy to książka dla mnie, raczej się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuń