piątek, 20 kwietnia 2018

72. Magia Kąsa



Autor: Ilona Andrews
Tytuł: Magia Kąsa 
Seria: Kate Daniels
Liczba stron: 438
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Kategoria: Fantastyka  

Postęp techniczny był u szczytu, dopóki pewnego dnia nie powróciła magia, która zniszczyła wszystko. Napływ jej jest nieprzewidywalny.  Raz jest i nic się nie działa, a raz jej nie ma i wszystko działa normalnie. W takim świecie żyje Kate Daniels. Dziewczyna jest najemnikiem i na co dzień jej przyrządem pracy jest miecz. Jednak pewnego dnia dowiaduje się o śmierci swojego opiekuna Grega. Postanawia dowiedzieć się, kto jest winny morderstwa.  

O "Magia kąsa" dowiedziałam się przez przypadek z książkowego kanału na you tobe. Sama booktoberka od razu stwierdziła, że to lekkie fantasy, które idealne jest na relaksujące czytanie. I akurat ostatnio właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Nie zastanawiając się długo, sięgnęłam po utwór i oto jest ten post.  

"Magia kąsa" to pierwsza część z cyklu o Kate Daniels. Autorami są Ilona i Andrew Gordon, dla których ta książka była w 2007 roku debiutem. Jednak dziś mają już większy dorobek literacki, głównie w fantastyce. Sama seria w Polsce była wznawiana w 2017 roku. Pierwsza część cyklu opowiada o Kate, która po stracie swojego opiekuna, postanawia odkryć, kto jest mordercą.  Autorzy przedstawili ten wątek jako główny i nie da się o tym zapomnieć przez cały utwór.  To zdecydowany plus, bo pomimo kilku wątków pobocznych, skupiono się na priorytecie. Nie zmienia to jednak faktu, że sama fabuła nie jest jakoś mocno odkrywcza. Typowe fantasy z wątkiem kryminalnym, którego wielki miłośnik kryminałów może się szybko domyśleć. Mimo to nie nudziłam się, a nawet dobrze bawiłam. Przyznam, że z początku nie mogłam się wciągnąć. Nie wiedzieć czemu świat przedstawiony trochę mnie gubił. Jednak potem było zdecydowanie lepiej. Z ciekawością śledziłam losy głównej bohaterki. Sama akcja przypominała mi tą z "Darów Anioła"(nie mam pojęcia, dlaczego), tylko ta tutaj jest zdecydowanie bardziej brutalna.  

Muszę przyznać, że bardzo polubiłam główną bohaterkę. Robi i mówi to, na co ma ochotę, a jedyne czego pragnie to przede wszystkim spokoju w swoim nieznanym przez innych domu. Widać jednak, że całe śledztwo wpływa na dziewczynę, przez co zachodzą zmiany w jej charakterze. Zaczyna dobrze się czuć w towarzystwie i staje się troszkę wrażliwsza. Inną postacią, na którą na pewno trzeba zwrócić uwagę jest Curran. Mężczyzna to Przywódca Gromady, istot nadnaturalnych, mających pierwiastek zwierzęcy. I czytając o nim w książce przyszła mi tylko jedna myśl do głowy "typowy bad boy". A mimo to polubiłam go. Choć jest to modelowa postać z każdej książki, która ma wątek romantyczny, to przypadek Currana w moim odczuciu nie ukazano go jako nachalnego kandydata na partnera Kate. Nie przedstawiono tu również przesmutnej i typowej historii, co zmieniło chłopaka.  Natomiast totalnym przeciwieństwem tej dwójki jest pan Grzebyk (choć ja przez cały czas mówiłam na niego Grzybek).  Mężczyzna to spokojny, ciepły niczym kluchy doktorek, który jest strasznie płaski i niepotrzebny. Rozumiem, że miał to być jakiś kontrast pomiędzy resztą postaci, ale bez niego w książce świat by się nie rozpadł. A dodatkowo, sytuacje mające z nim związek, mógł być wmieszany ktoś inny. I byłoby to zdecydowanie ciekawsze. Niestety tak nie jest, przez co Grzebyk jest jak grzyb dla tego utworu.  

Styl utworu jest poprawny. Lekki, niezbyt skomplikowany ani profesjonalny.  Idealny dla kogoś, kto chce spędzić miło wieczór i szuka czegoś niewyczerpującego. Narratorem jest główna bohaterka, co jest chyba bardzo popularne w tego typu książkach. W tym przypadku to się sprawdza, po przy opowiadaniu sytuacji Kate często ma bardzo złośliwe uwagi, które w jej przypadku śmieszą.  Jak już wspomniałam wcześniej, akcja jest dość brutala. Bohaterka musi mierzyć się z takimi potworami jak wampiry, które zdecydowanie nie przypominają Edwarda ze "Zmierzchu". Dodatkowo występują tu też stwory z wierzeń słowiańskich, jak chociażby strzygoń.  I przyznać trzeba, że się z nimi nie cacka. Co chwile występują opis, w jaki sposób wbija swój miecz w ich brzuchy, czy wypruwa ich wnętrzności. I dla mnie nie było to jakoś obrzydliwe.  

Podsumowując "Magia kąsamoże nie jest książka wysokich lotów, jednak idealnie nada się na leniwy wieczór, kiedy to chce się przeczytać coś lekkiego. Widać, że był to debiut pisarski autorów i z tego co słyszałam, następne części są zdecydowanie lepsze. Mam zamiar się tego przekonać i przeczytać następne. I zdecydowanie mogę wam ją polecić, choć podkreślam, abyście nie oczekiwali czegoś mocno wybitnego.  

Moja ocena: 6/10

6 komentarzy:

  1. Twórczość Andrews w dalszym ciągu przede mną! Ale już nie mogę się jej doczekać :) zachęcająca recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bardzo mam ochotę po to sięgac. Zresztą chyba wychodzi na to, że nie jest warte uwagi. Ciekawa recenzja. ;)
    pozdrawiam
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za fantastyką, ale te wampiry akurat mnie przekonują :D Może w jakiś leniwy wieczór po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń