Autor: Ashley Warlick
Tytuł: Smaki miłości
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Znak
Kategoria: Literatura piękna
Mary Frances Fisher to bardzo ciekawa postać jak na swoje czasy. Pisze książkę i artykuły do gazet, gotuje i podróżuje. Jednak w całym tym powodzeniu brakuje tylko szczęścia w małżeństwie. Od zamieszkania w Los Angeles, Al odsuwa się od swojej żony. Taki stan rzeczy powoduje, że Mary Frances zaczyna czuć coś więcej do przyjaciela rodziny Tima.
Szczerze przyznam, że mimo mojego zamiłowania do gastronomi o pani F.M.K. Fisher nigdy nie słyszałam. Więc z jeszcze większą chęcią chciałam przeczytać tę książkę. Poza tym moja radość była ogromna, gdyż jest to mój pierwszy egzemplarz recenzencki. Po samej książce oczekiwałam czegoś innego. Nie oznacza to jednak, że się zawiodłam.
Pierwsze co można zauważyć w tym utworze to wyraziste postacie. Mary Frances dąży do własnego szczęścia, Al próbuje coś osiągnąć, ale mu to nie wychodzi, a Tim to wrażliwy malarz chcący kochać. W sumie czemu się dziwić takiej barwie postaci, to prawdziwe osoby, które w swoich czasach, czyli latach 30. żyły tak jak chciały. No może prawie... W branży aktorskiej bano się o skandal taki jak rozwód czy nieślubne dziecko. Taki przykład właśnie widać w rozwodzie Tima i Gigi. Para jednak zmieniła swoje życie, przez co stali się szczęśliwsi.
Nie rozumiałam zachowania Ala. Chciał szczęśliwego małżeństwa z gromadką dzieci, ale się o to nie starał. Nie chciał dawać jakiś większych uczuć do swojej żony, ale ciągle obwiniał ją za brak starań o dziecko. No sorry, ale gadaniem nic nie zrobisz. Dodatkowo raz chciał, aby Mary Frances skupiła się na jego wielkim trudzie pisarskim, a potem stwierdzał, że za dużo jej w pomieszczeniu i odprawiał ją z kwitkiem. Poza tym widać było od razu zazdrość nad sukcesami żony. No i śmieszyło mnie to jaki był negatywny na stosunki Mary Frances z jej rodzicami...
Mary Frances natomiast to postać, która chce żyć szczęśliwie. Czuję smutek z powodu zachowania męża i próbuje coś ratować, chociaż widzi bezsens tego działania. Swoje ukojenie widzi w Timie. Mężczyzna wspiera jej twórczość, a nawet pod koniec piszą razem książkę. No i traktuje ją z należytym szacunkiem. Sama Mary Frances to kobieta, do której mogą zgłosić się wszyscy o pomoc czy poradę. Życzliwie podchodzi do każdego i z wielką chęcią ugotowałaby coś dla każdego.
Szczerze mówiąc, oczekiwałam, że będzie to czysta biografia M.F.K Fisher. I w pewnym sensie tak jest, bo powiada o życiu Mary Franses. Jednak historie przedstawiono jako powieść obyczajową z trzecioosobowym narratorem, ukazującym trzy perspektywy: Mary Frances, Ala i Tima. I mimo wszystko uważam, że to był dobry wybór, gdyż historia pani Fisher trafi dzięki temu do większej liczby odbiorców. Przeglądałam Internet w poszukiwaniu jakichkolwiek materiałów pióra pani Fisher albo jakichkolwiek biografii w polskiej wersji językowej i niestety nic nie znalazłam. Szkoda, bo dzięki tej książce bardzo zainteresowałam się Mary Frances.
Jedyny minus, jaki zauważyłam, jest zbyt mało emocji. Tak naprawdę odczuć je można pod koniec książki. Dla mnie to zdecydowanie za mało zważywszy na tak dużo rozterek w całej historii.
Mimo tego jednego minusa uważam, że książka jest warta polecenia. Pokazuje, jak osoby dążą do tego, aby być szczęśliwe. Myślę, że miłośnicy literatury obyczajowej bądź osoby zainteresowane tą postacią śmiało mogę sięgnąć po tę książkę.
Moja ocena: 7/10
PREMIERA "SMAKI MIŁOŚCI" JUŻ 30 STYCZNIA 2018 ROKU.
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuje wydawnictwu
Raczej się nie skusze. Nie za bardzo moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce ;o
OdpowiedzUsuńfabuła mnie nie przekonuje i chyba nie sięgnę.
pozdrawiam,
polecam-goodbook.blogspot.com
Być może się skuszę.
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńTen tytuł niestety w ogóle mnie nie zachęca.
OdpowiedzUsuńTytuł do przemyślenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. i zapraszam do mnie :)
Kasia
http://misskatherinesblog.blogspot.com
IG @misskatherinesblog (https://www.instagram.com/misskatherinesblog/)
Chętnie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jakoś nie do końca mnie do siebie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ver-reads.blogspot.com
fajny blog, dodaję do obserwowanych
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNa razie u mnie wciąż kryminały i science-fiction. Ale z pewnością będę chciała jakiegoś przerywnika, wtedy być może się skuszę.
OdpowiedzUsuńSuper recenzja. Jestem początkującą blogerką i zapraszam do siebie. Każda rada jest dla mnie cenna. https://kulturalnabibloteczka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń