Autor: Camilla Läckberg
Tytuł: Złota klatka
Seria: Thriller Psychologiczny
Kategoria: Thriller
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarna Owca
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Faye ma z pozoru cudowne życie. Ma bogatego i urodziwego męża Jacka, uroczą córkę Julienne i jej jedynym zajęciem jest spotykanie się ze znajomymi oraz prowadzenie domu. Okazuje się jednak, że całe swoje ambicje przełożyła nad mężczyznę, który coraz bardziej się od niej oddala. Kilka lat później, Jack wraz z córką wyjeżdżają w rejs łodzią. Problem pojawia się, kiedy dziewczynka znika, a w mieszkaniu policja znajduje kałuże krwi.
Camilla Läckberg to autorka, którą nie trzeba przedstawiać. Każdy choć raz słyszał o jej kryminałach. Tym razem autorka postanowiła pójść w innym kierunku i napisała thriller psychologiczny. Recenzji na temat tego dzieła jest wiele, od bardzo negatywnych do pozytywnych. Jako fanka twórczości Läckberg od razu po premierze zakupiłam “Złotą klatkę” i teraz i ja dorzucam swoje trzy grosze.
Można powiedzieć, że fabuła książki została podzielona na trzy części: życia rodzinnego bohaterki, rozwodu i zemsty. Według mnie najciekawsza była właśnie ta ostatnia, ponieważ w pierwszych częściach strasznie denerwowała mnie postawa głównej bohaterki. Jej bierność na działania męża oraz tak drastyczna zmiana nastawienia na życie powodowała moje zdenerwowanie i chęć rzucenia w nią czymkolwiek, aby się otrząsła ze swojej bańki mydlanej, w której żyła. Oprócz tego pojawiały się krótkie rozdziały z retrospekcji dawnego życia Faye, wtedy jeszcze Matyldy. One również były dla mnie mało interesujące. Jedyne co powodowały to moje zastanowienie, w jaki sposób dziewczyna tak drastycznie zmieniła swoje nastawienie do przyszłości.
Kolejnym elementem w książce, którego nie za bardzo rozumiałam, był fakt, że wszystkie kobiety z trzeciej części powieści tak łatwo dały sobie wejść na głowę mężczyznom. Rozumiem ich zakochanie, jednak każda z nich po wejściu w jakikolwiek związek stały się strasznie bierne na wszystko, co się działo oraz na swój własny interes. Tak jak by wraz z posiadaniem partnera, straciły umiejętność własnego myślenia i poczucia własnej wartości. Jedynym przeciwieństwem była Chris, lecz dla mnie był to przesadny kontrast osobowościowy. Poza tym dzięki wstawkom z przeszłości szybko można się domyślić motywu wyjazdu Matyldy z rodzinnego domu w Fjällbace, jak i finału całej powieści. Dziwi mnie jednak, że bohaterka nie uczyła się za błędach swojej matki i mimo pewnych postanowień, popełniała te same błędy co rodzicielka.
Samo nazwanie tej książki thrillerem psychologicznym jest dużym naciągnięciem. Przez większość akcji nie czuje się dreszczyku związanego z tym gatunkiem, a jedynie wkurzenie na główną bohaterkę. Camilla Läckberg znana jest z wplatania wątku obyczajowego do swoich książek, jednak w tym przypadku trochę przesadziła. Rozumiem, że chciała nakreślić tło decyzji podjętych przez Faye, lecz w efekcie kontekst przytłoczył całokształt. Dodatkowo pojawiły się sceny erotyczne, które dla mnie były po prostu niesmaczne.
Camilla Läckberg w najnowszej książce postanowiła odciąć się od “Sagi o Fjällbace” co jest zrozumiałe. Żaden autor raczej nie chce być kojarzony z jednym dziełem. Problem w tym, że panią Camille trochę poniosło. i nie mówię tego, gdyż oczekiwałam czegoś na wzór przygód Ericki i Patricka. Gdyby historia ta skupiona była tylko na zemście, to byłabym zachwycona. Jednak “Złota klatka” to przede wszystkim opowieść o kobietach, które podporządkowały całe swoje życie facetom, a potem zostały przez nich porzucone. Po ilości recenzji na grupach o kryminałach widać, że książka zbiera pozytywne i negatywne oceny. Ja z ciężkim sercem muszę przyłączyć się do drugiego obozu. Autorka umie trzymać czytelnika w napięciu oraz stworzyć historię mrożącą krew w żyłach. Tutaj natomiast powstała nietrzymająca się kupy obyczajówka z tanim wątkiem erotycznym.
Moja ocena: 3/10
Bardzo podoba mi się okładka, fabuła też mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Pola
www.czytamytu.blogspot.com
czytałam sporo recenzji na temat tej ksiązki, i niestety większość z nich utrzymanych jest w tonie rozczarowania... i tym samym muszę sięgnąć po najnowszą Lackberg by sprawdzić co poszło nie tak ;) Anty reklama jest również reklamą ;) Często nawet ma większą moc sprawczą.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Martwi mnie to, że książka otrzymuje tak niskie noty, tym bardziej, że sama będę ją czytać.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam nic od tej autorki i na pewno, nie zacznę od tej.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię autorkę, więc do tej książki też się przymierzałam, ale po ilości negatywnych opinii, nie jestem już taka przekonana do niej. Martwi mnie fakt, że to nie thriller a obyczajówka.
OdpowiedzUsuńOkładka jest naprawdę cudowna. Szkoda tylko, że zawartość w niej nie jest już tak interesująca. Z pewnością odpuszczę sobie tą pozycję.
OdpowiedzUsuń