Autor: K.A. Linde
Tytuł: Dziewczyna mojego brata
Seria: Mrs. Wright
Wydawnictwo: Burda Publishing Polska
Kategoria: Romans
Tłumaczenie: Danuta Śmierzchalska
Emery Robinson po ponad dziesięciu latach wraca do Lubbock, miejscowości, gdzie się wychowała i dalej mieszka jej rodzina. I gdyby nie pewne komplikacje najprawdopodobniej dalej unikałaby miasta. Jednak dziewczyna ma ogromny talent do wpadania w kłopoty, ponieważ już następnego dnia za sprawą przyjaciółki pojawia się na … weselu siostry swojego chłopaka z liceum, o którym najchętniej by zapomniała. Tyle tylko, że nie on staje się największym problemem, a jego starszy brat, Jensen Wright.
Prawdę mówią, nie przeczytałabym tej książki, gdyby nie fakt, że popsuły mi się słuchawki i akurat byłam w dziesięciogodzinnej podróży. Po prostu tytuł wydał mi się odpowiedni na zabicie nudy. I doskonale wiedziałam, na jaką książkę się pisze. Tylko nie sądziłam, że będzie ona aż tak... hmm no właśnie jaka?
Pierwsze co mogę powiedzieć o fabule książki, to fakt, że jest ona bardzo schematyczna. Trochę biedna dziewczyna poznaje bardzo bogatego chłopaka, który został zraniony i dlatego podczas wyjazdów biznesowych szuka lasek na jeden wieczór i dodatkowo dla wszystkich jest lekkim chamem. Naturalnie poznaje bohaterkę, zakochuje się, świat się zmienia, a "wokół latają jednorożce". Oczywiście są jakieś problemy, jednak bohaterowie razem je zwalczają. Z przykrością muszę stwierdzić, że tutaj nie ma nic nowego. Wszędzie jest schemat na schemacie. I niestety też pokrywa się on z odrobiną absurdu. Po miesiącu chodzenia bohaterowie, gdyby mogli wzięliby ślub. Czasami miałam wrażenie, że Emery i Jensen traktują ten miesiąc jak rok albo więcej. Poza tym, jak to zwykle bywa, chłopczyca raptem chodziła w sukienkach. I szczerze chciałabym coś więcej napisać o samych wątkach, ale nie mogę. Myślałam, że będzie trochę więcej fabuły obyczajowej, dzięki której zrozumiem (jakiekolwiek) postępowanie bohaterów, a niestety dostałam sceny seksu albo bardzo wulgarne rozmowy.
Niestety nie polubiłam bohaterów. Większość z nich była schematyczna i płaska. Prawdopodobnie Pani Linde chciała wulgarnością nadać im trochę charakteru, ale nic z tego nie wyszło. Czułam się jedynie zniesmaczona, że dorośli ludzie zachowują się jak licealiści, którzy zobaczą gołą babę lub dziewczyny mówiące na przyjaciółkę "zdziro" myśląc jakie to fajne. Nie wszystkie romanse takie są. Wiele autorów umie stworzyć wielobarwne postacie w tym gatunku, jednak ten przypadek taki nie jest.
Nie wiem, czy to wina tłumacza, czy to był zamysł autorki, ale przez ponad pół książki myślałam, że jest to polska powieść, której akcja dzieje się w Stanach. Po prostu miałam wrażenie, że wydarzenia dzieją się w miejscu, którego autor nigdy na oczy nie widział, ale aby książka była fajniejsza postanowił mimo wszystko go przedstawić. I dopiero po dokładnym sprawdzeniu przekonałam się, że jednak jestem w błędzie. Dodatkowo styl jest strasznie prosty. Powiedziałabym nawet, że za prosty. Bohaterowie mimo wyższego wykształcenia, rozmawiają między sobą strasznie prostacko, a ich główny temat to naturalnie "pieprzenie". Czyta się ją szybko, jednak przez wulgarność czułam czasami zażenowanie. Ewidentnie widać, że Pani Linde chciała stworzyć coś na wzór Greya. Co prawda, tej serii nie czytałam, ale jeśli słuchać recenzentów (i Pawła Opydo), to efekt wyszedł równie podobny. No i występuje narracja pierwszoosobowa z dwóch perspektyw. Tyle że Emery, jak i Jensen mają strasznie podobne myśli. W tym przypadku wolałabym, aby była jedynie dziewczyny. Dałby to trochę dramatyzmu, o ile to możliwe, gdyż każde dramaty zostały szybko rozwiązane.
Jedyne co przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tej książki to "Boże, ale to było słabe!". Seria "After" Anny Todd nie jest zbyt wybitna, ale przy "Dziewczynie mojego brata" to naprawdę niezwykły cykl. Schemat pokrywa się schematem, a oprócz tego jeszcze absurdem i zażenowaniem. Szczerze wam nie polecam, chyba że lubicie tego typu romanse. Autorka stworzyła dalsze części tej historii, prawdopodobnie o postaciach drugoplanowych. I nie mam zielonego pojęcia, czy je przeczytam, gdyż zapewne dostane to samo tylko z lekko zmienionymi wątkami. Jedynie mam nadzieje na szybkie zapomnienie tego utworu.
Moja ocena: 2/10
Tym razem powiem: nie, dziękuję. Szkoda, że się tak rozczarowałaś :( oby następna książka Ci to wynagrodziła ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Przyznam szczerze, że miałam tę książkę w planach, ale teraz chyba już po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdemu może co innego się spodobać. Dlatego może sięgnęłabym po nią, żeby się przekonać, jednak taka ocena nie przekonuje że może być to coś dobrego. :)
OdpowiedzUsuńExploringwithbooks.blogspot.com
Raczej po książkę nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJuż po samej okładce można było się spodziewać treści :D Myślałam, żeby wypożyczyć tę pozycję jak pojawi się w bibliotece, ale chyba jednak odpuszczę. Jest tyyle lepszych książek do przeczytania :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
biblioteczka-moniki.blogspot.com
Szkoda, że Ci nie przypadła do gustu :( i ja podziękuję.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś, co prawda nie pamiętam za wiele, bo taka książka na raz, ale aż tak źle jej nie odebrałam :D
OdpowiedzUsuńOstro ją potraktowałaś. Raczej też się nie skusze. Po pierwsze odrzuca mnie sama okładka a po drugie ufam Twojej opinii :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Au myślałam że to będzie lekka przyjemna książka a tu taka krytyka :p z pewnością nie przeczytam :) a co do greya nawet dałam mu 4/10 gwiazdek na LC więc jeszcze dało się czytać ale to tylko i wyłącznie cześć pierwsza bo drugiej nie dałam rady przemoc natomiast filmy uważam za dość fajne i erotyczne :D
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji będę stroniła od tej książki. I dobrze, po co marnować czas. Też nie lubię, gdy autor wulgaryzmami chce nadać charakter postaciom. Nie tędy droga, moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńOjej, zwykle do tego typu książek jestem nastawiona bardzo neutralnie (ani parzy, ani ziębi), ale po Twojej recenzji, zdecydowanie nie zamierzam po nią sięgnąć nawet dla relaksu i odmóżdżenia!
OdpowiedzUsuń