Tytuł: Festiwale wyklęte
Seria: Nie-Fikcja
Kategoria: Literatura faktu
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu oraz Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze w czasach PRL-lu, oprócz konkursu w Sopocie i Opolu należał do jednego z najpopularniejszych i najważniejszych festiwali. Dla wielu artystów były one trampoliną do sukcesu. Dzisiaj jednak o tych festiwalach słyszy się niewiele. Dużo znanych osób wymazuje z pamięci i swojej historii artystycznej tamtejsze występy. Bartosz Żurawiecki postanawia opisać festiwale i przyjrzeć się im od czasów świetności do upadku.
Urodziłam się już po czasach PRL-u. Z tego też względu Festiwal Piosenki Żołnierskiej oraz Festiwal Piosenki Radzieckiej są dla mnie obce. Kiedy spytałam się rodziców czy słyszeli o nich i oglądali transmisje w telewizji, odpowiedzieli mi tylko, że coś było, ale nie za dużo pamiętają. O samych czasach wiem tylko, jak żyło się w zwykłej robotniczej rodzinie i to pod względem codzienności. Tak więc książka o nieznanych festiwalach okazała się dla mnie ciekawą lekcją historii.
Autor bardzo skrupulatnie opisał oba festiwale i poświęcił charakterystyki każdej edycji. Oprócz źródeł, jakimi są gazety, książki, czy archiwalne artykuły, znalazły się też rozmowy z niektórymi uczestnikami tych wydarzeń. Opowiadają oni o swoich przeżyciach związanych z tamtymi wydarzeniami, jak i anegdotki o postaciach znaczących dla festiwalu. I w tym wszystkim pan Żurawiecki nie wyciąga na pierwszy plan polityki, a muzykę, piosenki i wszystko, co działo się na scenie. Ważne jest również zarysowanie sylwetek zwycięzców i ikon festiwali. Dla niektórych występy okazały się wejściem w świat popularności, lecz dla wielu oprócz nakierowania kariery, nie zmieniło to nic.
Nie da się jednak ukryć, że festiwale były polityczne. Najbardziej to widać w czasach okresu stanu wojennego i po nim. Więcej wtedy widać piosenek propagandowych. Autor tym elementem również ukazał coraz mniejszą popularność festiwalów. Prasa z każdym rokiem przestaje recenzować wydarzenia w superlatywach, a do Kołobrzegu i Zielonej Góry przyjeżdżają coraz mniej popularni ludzie. To powoduje mniejsze zainteresowanie, a nawet prześmiewczy stosunek społeczeństwa.
Świetnym elementem, który uatrakcyjnia książkę, są fotografie poszczególnych artystów czy fragmenty gazet. Dzięki nim wszystkie historie stały się jeszcze bardziej wiarygodne. Dodatkowo można zobaczyć, jak w tamtym czasie wyglądali artyści, których znamy z okładek gazet. Przykładem są Janusz Panasewicz, Izabela Trojanowska czy Maryla Rodowicz.
“Festiwale Wyklęte” to bardzo dobra książka, zawierająca wiele informacji na temat festiwali w Kołobrzegu i Zielonej Górze. Cieszy mnie, że w tym wszystkim autor zachował pewien obiektywizm. Mimo sentymentu doskonale widać plusy i minusy wydarzeń. W epilogu pokazano również życie ikon festiwali już po obaleniu komunizmu w Polsce. Mam jednak świadomość, że dla osób nieinteresujących się historią, a także PRL-em książka, mimo ciekawej formy, po prostu zanudzi ich na śmierć. Dlatego też nie mogę jej polecić wszystkim.
Moja ocena: 7/10
Książkę odebrałam za punkty w portalu www.Czytam Pierwszy.pl
Ciekawa książka dla zainteresowanych tematem. 😊
OdpowiedzUsuńNie przepadam za taką tematyką, więc tym razem nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńO obu tych festiwalach nie wiedziałam. Może kiedyś, kiedy będę chciała pogłębić swoją wiedzę na ten temat przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
O! To może być superciekawa książka! Bo jaki nietypowy temat!
OdpowiedzUsuńHi, amazing blog. I follow you on gfc # 126 ,follow back?
OdpowiedzUsuńhttps://insandfashion.blogspot.com/
Chociaż literaturę faktu z chęcią czytam to tym razem wydaje mi się, że nie jest to pozycja dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie czytam literatury faktu, ale pozycja jak najbardziej ciekawa :) Szczególnie dla tych, którzy lubią historię (chociaż dla niektórych to nie jest historia :P)
OdpowiedzUsuń