Autor: Trish Cook
Tytuł: W blasku nocy
Wydawnictwo: Jaguar
Kategoria: Young Adult
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Kate chciałaby wieźć normalne życie. Skończyła szkołę i jej wyniki pozwalają, aby przeskoczyła jeden rok studiów do przodu. Problem w tym, że cierpi na rzadką chorobę genetyczną, która nie powala jej na żaden kontakt z promieniami słonecznymi. Dziewczyna mimo przeciwności stara się żyć normalnie. Wychodzi tylko po zmroku i co noc gra na gitarze piosenki swojego autorstwa na lokalnej stacji kolejowej. Pewnego razu jednym ze słuchaczy jest Charlie Reed, chłopak, w którym skrycie się kocha. Sytuacja ta rozpoczyna romans pomiędzy dwojgiem nastolatków. Problem w tym, że Kate nie wspomina Charliemu o swojej chorobie.
Musicie przyznać, że młodzieżówek czy literatury współczesnej związanych z bohaterem chorym na jakąś trudną lub niespotykaną przypadłość na rynku czytelniczym jest zdecydowanie dużo. I mimo tej banalności cieszą się one dużym powodzeniem. Ostatnimi czasy podobnie stało się z rynkiem filmowym. Co chwilę można zobaczyć reklamę filmu opartego na tych książkach. I przy takich historiach zmieniają się tylko choroby bohaterów. Tego typu gatunek reprezentuje właśnie “W blasku nocy” autorstwa Trish Cook, która miała nawet swoją ekranizacje. Tylko, czy przy tak banalnym temacie była w jakimś stopniu zaskakująca?
Mogłoby się wydawać, że przy tak dużej ilości książek z tego typu problemami, znajdzie się element w fabule, który wyróżni historie na tle innych. I niestety, ale w przypadku “W blasku nocy” czegoś takiego nie ma. Nie ma żadnego wydarzenia, dzięki któremu dostaniemy palpitacji serca. Wszystko jest łagodne i delikatne niczym skóra głównej bohaterki. Taka sama jest relacja pomiędzy Kate i Charliem. Ich rozkwitające uczucia są naprawdę urocze, jednak strasznie przewidywalne. Powiedziałabym nawet, że trochę za grzeczne jak na nastolatków, którzy chcą zwojować świat. Rozumiem, że bohaterka nie miała za łatwo przez swoją chorobę, ale mimo tak barwnych zainteresowaniach mogła zrobić bardziej emocjonujące działania.
Narratorką książki jest Kate. Opowiada ona o swoich uczuciach i przemyśleniach. I w tym również brakowało mi jakiegoś pazura. Przez to była ona dla mnie typową bohaterką młodzieżówki, która, gdyby nie choroba to specjalnie by się nie wyróżniała na tle innych. Charlie również nie podbił mojego serca. Autorka nagromadziła w nim tak dużo pozytywnych cech charakteru, że kiedy z początku wydawało się to dla mnie urocze, to z czasem zaczynał mnie wkurzać. Stał się straszną ciepłą kluchą, która jest męcząca. Natomiast zdecydowanie polubiłam przyjaciółkę Kate, Morgan. Miała ona swój charakter i robiła tylko to na co przyszła ją ochota. Jednocześnie martwiła się o swoich bliskich i chciała ich uszczęśliwić. Według mnie to najciekawsza postać tej książki, a przynajmniej taka, która wyróżniała się w całym utworze.
“W blasku nocy” nie jest długą książką. Jednak nie sądzę, aby w tym przypadku potrzebne było przeciągnięcie tej historii. Podejrzewam, że wtedy też autorka dodałaby więcej uroczych scen, przez co czytelnik naprawdę miał już dość. W takiej ilość stron historia była odpowiednio wyważona. Całość czytało się dosyć przyjemnie i bardzo szybko. Pochłonęłam ją w jedno popołudnie.
Jak już zauważyliście, książka Trishy Cook nie jest czymś oryginalny. Brakuje w niej również jakiegoś pazura, dzięki któremu dałoby się poczuć dreszczyk emocji. A mimo to miło spędziłam z nią czas. Ot, taka lekka młodzieżówka dla relaksu. Czy ją polecam? Tak, jednak miejcie świadomość, że tego typu książek jest naprawdę wiele na rynku czytelniczym.
Moja ocena: 6/10
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi CzytamPierwczy.pl
Przeczytam, ponieważ chcę obejrzeć film. 😊
OdpowiedzUsuńRelaks tez jest ważny, a gdy ma postać książki jest najlepszy ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, w książce jest poruszony dość popularny ostatnio temat, jednak mimo wszystko mam ochotę się przekonać, do czego prowadzi ta opowieść:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z http://livingbooksx.blogspot.com
Mam raczej dużo fajnych książek do czytania teraz, to raczej odpuszczę. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńskoro w blasku nocy nie jest oryginalną ksiązką a milości dwójki bohaterów brakuje pasji - nie będe sięgała po tę pozycję, na rynku jest tyle ciekawszych książek <3
OdpowiedzUsuńMi się podobała - była napisana w bardzo przyjemny sposób, strasznie szybko mi się ją czytało. Jednak moim zdaniem film był o wiele lepszy niż książka, zdecydowanie bardziej się na nim wzruszyłam, niż podczas czytania. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://recenzjeklaudii.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ostatnio za dużo jest książek z motywem choroby. Znaczy, wspaniale, jeśli każdy może odnaleźć książkę, która reprezentuje coś z jego życia, dobrego, czy złego. Potrzebne. Myślę jednak, że sporo autorów traktuje to jako skrót, taki automatyczny wyciskacz łez, czy emocji. A przecież można to też osiągnąć na inne sposoby.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją zaczynam, a że potrzebuję czegoś lekkiego, powinna sprawdzić się idealnie ;) Chociaż fakt, motyw choroby jest już dosyć oklepany...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka niczym nie zaskakuje. Zgadzam się, że powstaje wiele książek na temat chorób, ale myślę, że to w sumie dobrze, tym bardziej jeśli okazuje się, że choroba nie jest wyrokiem. Ekranizacje również uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam