poniedziałek, 12 czerwca 2017

5 rzeczy związanych z książkami, które nie lubię

Każdy z nas ma jakiś element związany z książkami, który po prostu denerwuje. Coś co po prostu nie trawimy. Bywa też, że jakieś przyzwyczajenie jest bardzo popularne, ale dla nas jest po prostu głupie. Dzisiaj przedstawię wam 5 rzeczy książkowych, które nie lubię.  



5. Playlisty  
Niektórzy autorzy tworzą do swoich książek listy utworów, które idealnie pasują do klimatu w danym dziele. Zazwyczaj znajduje się na ostatniej stronie, tytuły  wraz z autorami aby czytelnik mógł w tym samym czasie odsłuchiwać danych piosenek. Niestety ja odbieram to jako przejście na łatwiznę. Autor powinien swoim pismem tworzyć klimat, a nie piosenkami innych wykonawców. Zazwyczaj unikam takich list i ich nie odsłuchuje.  Inny przypadek jest wtedy gdy piosenki te mają jakąś rolę jak np. W "Maybe SomedayCollen Hoover. Tam autorka napisała razem z zespołem piosenki, które główny bohater tworzył dla ukochanej. W tym przypadku utwory po prostu mi się nie podobały. Odsłuchane na Internecie … nudziły mnie.  Playlisty są dla mnie zbędnym dodatkiem, który nie daje mi doświadczać emocji ani klimatu. Zaczynam się dekoncentrować i nudzić. Na szczęście nie są one bardzo popularne.  

4. Nie lubię - co z tego, że nigdy nie próbowałam/em 
Jestem jedną z tych osób, która uważa, że aby oceniać trzeba najpierw tego spróbować.  Ludzie mówiący "nie, bo nie" są dla mnie niezrozumiali. Tak samo nie wiem dlaczego ktoś kto nie przeczytał np. danej książki od razu daje osąd. Nie ma zielonego pojęcia o tej pozycji, ale musi powiedzieć "NIE!". Do takiej grupy osób zaliczają się również ludzie, którzy przeczytali kilka książek w życiu składające się z kanonu lektur szkolnych i stwierdzają, że książki są głupie. Oczywiście nie każe każdemu od razu rzucać wszystkiego i lecieć do biblioteki bądź zmuszać do czytania. Jednak jeśli, czegoś nie lubisz to daj jakikolwiek sensowny argument swojego zniechęcenia. Ale niech to nie będzie "nie, bo nie" lub "okładka jest brzydka".  Takie odpowiedzi strasznie mnie denerwują.  

3. Brudzenie książki  
Bardzo lubię, kiedy moje książki są czyste i w nienaruszanym stanie leżą na półce. Jak by nie patrzeć, wydaje na nie pieniądze. Porównać to można do kupna ubrań — oczywistością jest, że nikt nie chce, aby jego nowa bluzka została wymazana jedzeniem. Więc podobnie jest z książką- dokładnie pilnuje, aby nie zalać okładki ani stron kawą czy innym jedzeniem.   
Bardzo popularne jest zaznaczanie ulubionych cytatów poprzez ołówek, marker czy innym sposobem. Dzięki temu bardzo szybko i praktycznie można powrócić do ulubionego momentu w książce. Niestety ja do nich nie należę. Mimo że jest to duże uproszczenie, jakoś nigdy tego nie zrobiłam. Nie chce wyjść na hipokrytkę do swojego poprzedniego punktu listy, a więc kiedyś próbowałam tego sposobu w czasach szkolnych, żeby szybko znaleźć odpowiedni temat do nauki itp. Jednak nie sprawdziło się to (o nie, chyba jednak wychodzę na hipokrytkę 🙁). Mimo tego ułatwienia wolę kartkować książkę, bo mogę dzięki temu przypomnieć sobie zapomniane historię. Daje mi to chyba większą radość niż samo oznaczanie. Nie znaczy to jednak, że płaczę, bo coś nie wygląda już tak jak przy zakupie, czy kartka lub okładka się zagięła.    
2. Odkładanie na potem  
Kiedy czytam jakąś książkę, staram się ją skończyć. Nie zrażam się, nawet jak dany utwór jest bardzo słaby (wyjątkiem był poradnik pani Michalak). Denerwuje mnie, jak książka leży na półce, a ja nie kończę lub odkładam na potem. W przypadku tych słabszych książek czasem mam nadzieje na jakiś lepszy obrót spraw. W pewnym sensie wpadło to już w mój nawyk i zazwyczaj dokańczam każdą pozycje. 

1. Film przed książką  
Chyba jak większość osób nie lubię oglądać filmu przed książką. Psuje to dla mnie cały efekt tego, co chciał przekazać autor czytelnikowi. Poza tym nie wyobrażam sobie potem bohaterów z książki tylko aktorów z ekranizacji. Unikam takiej sytuacji jak ognia. Jeśli jednak zobaczę najpierw film, to nie czytam już książki. Wyjątkiem jest, kiedy film mi się bardzo spodobał i chce powrócić do tej historii. Innym powodem jest informacja od kogoś, że film ma się nijak do książki. 
 Takie sytuacje zazwyczaj są rzadkie. 

Pewnie wam niektóre z wymienionych wyżej rzeczy wydadzą się odrobinę śmieszne. Ja jednak bardzo ich nie lubię. A co wy nie cierpicie w rzeczach związanych z książkami? Piszcie w komentarzach!

10 komentarzy:

  1. Ja nie lubię pożyczać książek . Wielokrotnie sie zdarzyło ze oddane pozycje albo wróciły poplamione albo nie wróciły w ogóle ;)
    Nigdy mi sie nie zdarzyło kupić książki z soundtracków jednak myśle ze to może być ciekawy pomysł, może to uzupełniać książkę i dawać pełen wyraz uczuć autora.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem cię w kwestii pożyczania książek. Sama również przestałam, po odzyskiwałam po 1,5 roku.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Hmm w sumie to nigdy nie słucham playlist z książek, więc jest mi to obojętne czy one tam są czy ich nie ma. xD
    Co do oglądania filmu przed książką - czasem zdarza mi się tak robić, ale wyjątkowo rzadko. :)
    Pozdrawiam!
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę zgodzić się w kwestii książki przed filmem, ponieważ do tej pory praktykowałam odwrotną wersję i jestem z tego bardzo zadowolona. Film pozwala mi ujrzeć główny zarys historii i jedną z możliwych interpretacji scenariusza. Dlatego, kiedy sięgam po książkę, odkrywam tę historię na nowo, dostrzegając detale, których nie było w ekranizacji oraz wyobrażając sobie całokształt w zupełnie innym świetle :)
    Co do wyobrażania sobie postaci, moja wyobraźnia działa na najwyższych obrotach więc nie mam problemu ze stworzeniem książkowego portretu bohaterów ;)
    http://favouread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. 4/5 mam tak samo. Jedyne co to odkładam książki na potem albo nie doczytyję ich. Jeżeli coś jest słabe, to po co mam to czytać i się męczyć? Chyba że jest to książka do recenzji lub komuś powiedziałam, że przeczytam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam straszną manię na punkcie tego, by moje książki były w nienagannym stanie, jednak różnie to bywa :( Nawet tym, o które dbałam, zdarzyły się małe 'wypadki' i koniec końców a to okładka się zagięła, a to kilka stron się uszkodziło, co jest dla mnie istną tragedią xD Ale no już tak niestety bywa :( Również nie lubię oglądać filmu przed książką, chociaż zdarzały się przypadki, że znajomość ekranizacji nie przeszkodziła mi w czytaniu.
    Z odkładaniem książek na potem nie ma u mnie mowy, bo nawet jeśli dany tytuł nie przypadnie mi do gustu, musi być dokończony ;d

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tym filmem przed książką to bardzo złożona sprawa. Są sytuację, w których nie mogę dostać książki i przez to z niecierpliwienia najpierw biorę się za film (tak było w przypadku ,,Złodziejki książek), są też pozycję, które odbieram po Bożemu, czyli najpierw pierwowzór, później ekranizacja, ale zdarzają się też twory, gdzie jedno medium wchłaniam lepiej niż inne. Tak jest np. w komiksach i ich serialowych adaptacjach. Najpierw obejrzałam takiego ,,Lucifera'' czy ,,Preacher'', by później rozważać zakup komiksu.

    Pozdrawiam, Wielopasja

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tym brudzeniem książek i odkładaniem na potem muszę sie zgodzic też tego nie lubie. Pozdrawiam https://ksiazkialeksandry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe zestawienie :) Kiedy obejrzę film przed lekturą, zazwyczaj już z niej rezygnuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja za to lubię książki, które są trochę popisane, pozaginane itd. Mają moim zdaniem dzięki temu część duszy właściciela.
    xoxo
    L.(https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń