sobota, 3 czerwca 2017

33. Psy z Rygi



Autor: Henning Mankell
Tytuł: Psy z Rygi
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Edipresse Polska S.A., W.A.B
Kategoria: Kryminał
Wydanie: 2016 (to wydanie)


Kolejny raz spotykam się z historią związaną z komisarzem Wallanderem. O pierwszej części pisałam tutaj.Tym razem bohater rozwiązuje sprawę związaną z Łotwą. Zagadka całkiem inna niż z pierwszej części, ale nie mniej zachęcająca do przeczytania.





Do komisariatu w Ystad przychodzi zgłoszenie o leżącym na wybrzeżu pontonie, w którym leżą zwłoki dwóch mężczyzn. Okazuje się, że nie są oni Szwedami, tylko wnioskując po tytule Łotyszami. Sprawa jest bardzo tajemnicza. W związku z tym przybywa jeden z policjantów z Rygi. Jest to tylko początek bardziej zagmatwanej historii związanej z krajem, który niedawno został oderwany od Związku Radzieckiego.

Mankell w swojej książce ponownie wprowadził kilka wątków kryminalnych, z czego jestem zadowolona. Dodatkowo początkowa sprawa jest tak naprawdę wprowadzeniem do głównej. Bardzo podoba mi się taki zabieg, a wraz z prostym stylem pisarza całość czyta się dość przyjemnie.
Autor wprowadził również wątek społeczny. Jak sam przyznał w posłowiu inspiracją do tej części cyklu były zdarzenia związane z republikami nadbałtyckimi i ich walką o niepodległość. Oczywiście największą uwagę skupił na Łotwie oraz jej stolicy, ale już na pierwszych stronach piszę o złączeniu się Niemiec. Czytając prosperowanie Kurta w świecie Rygi, zauważyć można działania podobne do tych, jakie podejmowały władze Polski w czasie PRL. Jednak wcale się nie dziwie. Cieszę się również, że autor przedstawił tylko jeden wątek społeczny, przeciwnie do w pierwszej części. Nie czułam przez to zagmatwania i przesytu.
Dodatkowym atutem jest naturalnie klimat. Przez całą książkę towarzyszyła mi tajemniczość i mroczność. Niewiadoma całej sprawy spowodowała, że byłam niecierpliwa finału. Wątek kryminalny z początku był  związany z morderstwem, później sprowadza się do polityki i tajemniczych informacji.

Niestety są i minusy książki. Przede wszystkim zastanawiałam się, dlaczego Kurtowi praktycznie wszystko szło  bez szwanku. Potrafił wyjść niezauważony z prawie każdego budynku, mimo że był śledzony. Przemieszczał się dość szybko z nadwagą oraz prawie w ogóle się nie gubił w nowym miejscu
Nie wiem jak jest z następnymi częściami, ale w tej kolejny raz bohater poznał kobietę i zaraz się zakochał. Rozumiem, że jest samotny, lecz nie przesadzajmy. Wallander to nie Bond i nie musi mieć w każdej części nowe panienki.

Mimo plusów i minusów książka jest warta przeczytania. Z chęcią sięgnę po  następną część i sądzę, że moja przygoda z tym autorem się nie skończy na tej serii.


Moja ocena: 6/10

3 komentarze:

  1. Też miałam zastrzeżenia co do tego tomu. Miałam wrażenie, że wizyta w Rydze to jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Wydaje mi się, że pisarze z bogatej Skandynawii nie potrafią dobrze pisać o państwach, które zostały dotknięte przez komunizm. Mimo tego, książkę czytałam z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że Kurt ma zbyt wielkie szczęście, a nie lubie jak bohater wychodzi zawsze obronną ręką ze wszystkich kłopotów. To najgorsze, co może być. Raczej odpuszcze sb tę książkę ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mankella zwyczajnie lubię i nawet ten Kurt, który bywa wręcz jakimś człowiekiem obdarzonym super mocami mnie nie odstrasza :) No i te jego miłostki :)

    OdpowiedzUsuń