wtorek, 11 września 2018

91. Siedem sióstr


Autor: Lucinda Riley
Tytuł: Siedem sióstr
Cykl: Siedem sióstr
Wydawnictwo: Albatros
Kategoria: Literatura obyczajowa
Tłumaczenie: Marzena Rączkowska, Maria Pstrągowska


Maja nie za bardzo wie, co ma zrobić, po śmierci jej ukochanego ojca. Jako jedyna z sześciu adoptowanych sióstr nie wyfrunęła z gniazda. Mieszka w swoim rodzinnym pałacyku w Szwajcarii i jest tłumaczem m.in. języka portugalskiego. Jednak przyjazd jej byłego chłopaka ze studiów, z którym ma niemiłe wspomnienia powoduje, że dziewczyna postanawia spontanicznie wyjechać do kraju, z którego według jej ojca została adoptowana. Dociera do Rio de Janeiro i zaczyna szukać prawdziwej rodziny. Trop prowadzi ją do rodziny Aires Cabral oraz historii jej prababki Izabeli.  

Twórczość Lucindy Riley polskiemu czytelnikowi jest dosyć znana. W naszym kraju wydano jej kilka książek w tym dosyć popularny cykl “Siedem sióstr” . Po wielu odkładniach w końcu zabrałam się za tę pozycję. Przyznam, że oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Tajemniczy opis, okładka oraz nawiązania do mitologii sugerowały mi raczej historię rodzinną połączoną z fantastyką. Podejrzewam, że osoby, które czytały już dzieła pani Riley doskonale wiedzieli, jaka będzie ta książka i kiedy po nią sięgali, nie mieli takiego wyobrażenia jak ja. Bo to nie fantastyka a literatura obyczajowa! I chyba to nawet lepiej, bo ta historia dla mnie miała magie bez elementu fantastyki.  
Fabuła każdej z książek cyklu “Siedem sióstr” skupia się na jednej z tytułowych sióstr nazwanych jak gwiazdy z mitycznych Plejad. Pierwsza część opowiada o Maji, która przez zbieg okoliczności postanawia odkryć swoje korzenie. Wątki związane z kobietą nie są specjalnie emocjonujące. Powiedziałabym nawet, że są momentami nudne. Natomiast inną sprawą jest historia związana z jej prababką Izabelą. Zakazana miłość pomiędzy młodą brazylijką a artystą Laurentym zdecydowanie bardziej wzbudza zainteresowanie. Wszystko to dzieje się na tle Paryża oraz Rio de Janeiro, kiedy tworzony był znany na całym świecie pomnik Chrystusa Zbawiciela. Motyw miłości oraz przeciwności losu jest dosyć popularnym motywem i trzeba mieć dość ciekawy pomysł lub talent do pisania emocjonujących historii, który zaciekawi czytelnika i wyróżni książkę na tle innych tego typu. Według mnie Lucinda Riley posiada to drugie uzdolnienie. Bo o ile sam pomysł jest dość banalny i typowy dla tego typu pozycji, to jednak podczas czytania nie zwraca się na to uwagi i chłonie się każde zdanie. Poza tym klimat Paryża oraz Rio sprawił, że historia nabrała jeszcze większego uroku. 

Przyznam szczerze, że nie umiem określić swojego ulubionego bohatera. Nie znienawidziłam żadnego z nich, lecz także nie oszalałam na ich punkcie. Historia Izabeli może i była ciekawsza, ale w moim odczuciu sama kobieta jest podobna charakterem do swojej potomkini Maji. Kobiety chcą jedynie cudzego dobra, nie walcząc o siebie , będąc jednocześnie strasznie nijakie. Jedna z siedmiu sióstr oprócz wyglądu niczym się nie wyróżnia, a jej wybory są strasznie ostrożne.  Można by powiedzieć, że jej prababka byłą pod tym względem odmienna, lecz według mnie mimo dobroci, jaką posiadała, nie miała cechy wyróżniającej ją wśród innych.  Pozwalała też, aby większość jej życiowych wyborów podejmowali bliscy i czasami miałam wrażenie, że ta bierność jej pasowała.
  
Oprócz fikcyjnych postaci pojawili się również ci prawdziwi, jak chociażby twórcy posągu Jezusa: rzeźbiarz Paul Landowski oraz architekt Hectora da Silva. W pewien sposób mają swój wkład w miłosnej historii, jednak jak sama autorka podkreśla, książka jest fikcją literacką. Poza tym ukazują wątek poboczny utworu, czyli budowę Statuy. Mogłoby się wydawać, że przez dodanie prawdziwych postaci, wraz z tymi fikcyjnymi spowodują mętlik, bo jednak to duża liczba osób. Jednak ten przypadek pokazuje coś innego. Ma się wręcz wrażenie idealnego umiejscowienia w danym wydarzeniu 

 Książka “Siedem sióstr”, mimo że nie jest fantastyką, podobała mi się. Jednak nie wbiła mnie też w fotel i nie zaskakiwała. Sama historia obu kobiet może się wydawać dość pospolita w porównaniu do innych powieści tego gatunku, ale przy talencie pisarskim autorki czyta się ją dość przyjemnie, a czytelnik (tak jak ja) ma ochotę na więcej. To była miła podróż do czasów Belle Époque, jej uroku oraz artystów. Z pewnością przeczytam kolejną część z serii. Jestem bardzo ciekawa korzeni reszty sióstr oraz historii z nimi związanych. 

Moja ocena: 7/10

7 komentarzy:

  1. Skoro czyta się przyjemnie, to na długi wieczor będzie idealna. :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat niue moja bajka, więc nie brałam się za nią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na jesienne wieczory jak znalazł, na pewno będę miała ją na uwadze =)

    OdpowiedzUsuń
  4. O - też mam ją w planach więc chociaż szkoda, że losy sióstr nie są zaskakujące, to mam nadzieję, że nastrój Belle Epoque mnie uwiedzie tak jak Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi bardzo ciekawie😃 lubie fantastykę i myślę że ta również mi się podoba. Dziękuję za recenzję❤❤

    OdpowiedzUsuń